Trump nie odzyska kontroli nad Kanałem Panamskim? Rząd Chin przygląda się umowie

82-kilometrowy Kanał Panamski łączy Może Karaibskie, będące częścią Oceanu Atlantyckiego, z Oceanem Spokojnym. Amerykanie zbudowali go w 1914 roku. Ma dla tego kraju ogromne znaczenie, gdyż umożliwia przepłynięcie z jednego wybrzeża USA na drugie w znacznie krótszym czasie, bez konieczności opływania Ameryki Południowej. W 1977 roku prezydent Jimmy Carter podpisał traktat, który zwracał kontrolę nad tym kanałem rządowi Panamy. Wszedł on w życie 31 grudnia 1999 roku.
Amerykanie chcą odkupić porty
Po wygranej w wyborach Donald Trump zaczął ostro krytykować decyzję Cartera. Twierdził, że Panama żąda od amerykańskich armatorów astronomicznych opłat za przepłynięcie kanału, co jest pogwałceniem podpisanego przez Cartera traktatu. Zwracał też uwagę na rosnące znaczenie Chin w działaniu tego szlaku morskiego. Jednym z głównych powodów jego wykopania było to, że amerykańska marynarka wojenna chciała mieć możliwość szybkiego przebazowania okrętów z Pacyfiku na Atlantyk lub odwrotnie. W związku z tym działania chińskie w tym obszarze Trump uznaje za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Jeszcze przed wyborami deklarował, że pod jego rządami USA odzyska nad nim kontrolę.
Jakiś czas temu poinformowano, że amerykański fundusz inwestycyjny BlackRock odkupi pakiety kontrolne w 43 portach w 23 państwach od CK Hutchinson – konglomeratu z siedzibą w Hongkongu. Wśród nich był port Crostobal przy atlantyckim końcu kanału i port Balboa przy jego pacyficznym końcu. Kiedy ogłoszono tę umowę, Trump uznał, że jest spełnieniem jego obietnicy odzyskania tego portu.
Chińczycy mają wątpliwości
Teraz jednak wszystko stanęło pod znakiem zapytania. Chiński szef administracji Hongkongu, John Lee Ka-chiu, stwierdził we wtorek, że ta umowa budzi jego niepokój i powinna zostać dokładnie sprawdzona. Jego poprzednik Leung Chun-ying napisał na Facebooku, że biznesmeni, którzy nie mają wsparcia swojej ojczyzny, są jak sieroty, którymi każdy pomiata. Dodał, że niektórzy z nich stawiają własne interesy nad interesami ich ojczyzny. Powszechnie uznano to za przytyk do miliardera Li Ka-shinga, byłego prezesa Hutchison, który obecnie jest jego starszym doradcą. Obecnie firmę kontroluje jego syn Victor Li. Nie jest żadną tajemnicą, że jest skonfliktowany z potężnym prezydentem Chin Xi Jinpingiem, a jednym z powodów tego konfliktu było to, że ociągał się z potępieniem prodemokratycznych protestów, jakie wybuchły w Hongkongu w 2019 roku. Umowa z BlackRockiem była postrzegana przez wielu inwestorów jako lukratywny sposób na to, by Li w końcu przeszedł na emeryturę. Warto odnotować, że Leung jest obecnie wiceprzewodniczącym głównego ciała doradczego chińskiego rządu, co czyni go jednym z najważniejszych polityków w tym kraju.
Równocześnie Bloomberg informuje, że wysoko postawieni członkowie rządu Chin nakazali kilku agencjom, w tym Państwowej Administracji Regulacji Rynkowych (SAMR), dokładne przyjrzenie się tej umowie pod kątem ewentualnych naruszeń bezpieczeństwa i przepisów antytrustowych. Na razie nie jest jasne, w jaki sposób komuniści będą próbowali zablokować tę transakcję i czy w ogóle spróbują to zrobić. Jak zauważa Bloomberg, wszystkie porty, które chcą kupić Amerykanie, znajdują się poza Chinami. Równocześnie tylko 12% obrotów CK Hutchison pochodzi z operacji w Chinach, co zmniejsza możliwości nacisku, jakie rząd tego kraju ma na ten konglomerat. Być może w tym śledztwie nie ma nic niezwykłego – tak duże umowy często przyciągają uwagę polityków i regulatorów, nie tylko w komunistycznych Chinach. Równocześnie jednak Biuro Spraw Hongkongu i Makao podawało w swoich mediach społecznościowych komentarze z prorządowej gazety Ta Kung Pao, w których oskarżano CK Hutchison o uginanie się pod presją Ameryki.
Bloomberg informuje, że umowa ma być podpisana przed 2 kwietnia. BlackRock, CK Hutchison, Biuro Spraw Hongkongu i Makao oraz SAMR nie odpowiedziały na pytania dziennikarzy. Inwestorzy są jednak wyraźnie zaniepokojeni. Cena akcji CK Hutchison wzrosła po ujawnieniu tej umowy, ale we wtorek spadła o 2,8%. Zdaniem analityk Denise Wong zamieszanie wokół niej może utrudnić konglomeratowi maksymalizację zysków z ich globalnych aktywów. Może też utrudnić im akwizycje i fuzje z innymi firmami, bo potencjalni partnerzy będą bali się uwikłania w konflikt między Chinami i USA.
źr. wPolsce24 za Bloomberg