Ważna zmiana w Izraelu w cieniu wyborów w Stanach Zjednoczonych! Netanjahu podjął decyzję
Netanjahu osobiście poinformował Galanta o zwolnieniu podczas krótkiego spotkania w biurze premiera w Jerozolimie - przekazała kancelaria szefa rządu. W jednozdaniowym dokumencie przekazanym ministrowi poinformowano, że Galant przestanie pełnić swoje obowiązki za dwa dni.
"W ostatnich miesiącach zaufanie między ministrem obrony a premierem się załamało" - zaznaczono w komunikacie przekazanym mediom. Dodano, że współpraca układała się dobrze przez pierwsze miesiące trwającej od ponad roku wojny w Strefie Gazy, ale ostatnio politycy nie zgadzali się co do sposobu prowadzenia wojny. Netanjahu zarzucił też Galantowi "składanie oświadczeń i podejmowanie działań sprzecznych z celami gabinetu". W oświadczeniu premiera zaznaczono, że z jego decyzją zgadza się większość członków rządu.
Galant wydał krótki komunikat, w którym podkreślił: "bezpieczeństwo państwa izraelskiego zawsze było i pozostanie misją mojego życia".
Izraelskie media od miesięcy spekulowały o zwolnieniu Galanta. Zdymisjonowany polityk należy do kierowanej przez Netanjahu prawicowej partii Likud, ale był powszechnie uważany za największego oponenta premiera w rządzie i jedynego ministra, który otwarcie mu się sprzeciwiał.
Netanjahu próbował już zdymisjonować Galanta w marcu 2023 r., gdy ten skrytykował forsowaną przez premiera reformę wymiaru sprawiedliwości, ale zmienił swoją decyzję pod wpływem nacisków opinii publicznej i masowych demonstracji.
Napięcie między Netanjahu a Galantem postrzegane jest jako szerszy konflikt między opierającym się na szerokiej koalicji z udziałem skrajnie prawicowych partii premierem a establishmentem wojskowym i bezpieczeństwa. Między tymi grupami w ostatnim czasie dochodziło do szeroko relacjonowanych w izraelskich mediach licznych spięć dotyczących celów wojny w Strefie Gazy i negocjacji z Hamasem, które miałyby zakończyć konflikt.
Dziennik "Haarec" napisał za źródłami zbliżonymi do premiera, że Netanjahu rozważa też zwolnienie szefa Sztabu Generalnego sił zbrojnych gen. Herciego Halewiego i szefa służby bezpieczeństwa Szin Bet Ronena Bara.
Dymisję Galanta skrytykowali m.in. liderzy opozycji, a także krytyczna wobec Netanjahu organizacja zrzeszająca rodziny zakładników przetrzymywanych przez Hamas w Strefie Gazy. Pojawiły się nawoływania do masowych protestów przeciwko zwolnieniu ministra obrony. W Tel Awiwie i Jerozolimie na ulice wyszły setki osób - relacjonuje portal Times of Israel. Dymisję pochwalił m.in. minister bezpieczeństwa narodowego Itamar Ben Gwir, kierujący skrajnie nacjonalistyczną partią Żydowska Siła.
Organizacja pozarządowa Ruch na rzecz dobrych rządów wezwała prokurator generalną Gali Baharaw-Miarę do natychmiastowego zbadania legalności decyzji premiera, oskarżając Netanjahu o "partykularną politycznie decyzję, która stawia interesy osobiste i polityczne ponad dobrem państwa i bezpieczeństwem obywateli".
Galant został zdymisjonowany w momencie, w którym rządząca koalicja stara się przeforsować popieraną przez ugrupowania religijne ustawę praktycznie zwalniającą od obowiązkowej służby wojskowej ultraortodoksyjnych żydów. Zwolniony minister sprzeciwia się tej ustawie; w poniedziałek zatwierdził powołanie do armii 7 tys. członków tej grupy.
"Haarec" zaznaczył również, że Galant jest jedynym przedstawicielem izraelskiego rządu, który cieszył się poważaniem w amerykańskiej administracji i w Pentagonie. "Jako jedyny nie kłamie, traktuje (amerykańskich urzędników-PAP) z szacunkiem i po partnersku" - napisała gazeta, zaznaczając w artykule opublikowanym jeszcze przed zwolnieniem Galanta, że w wypadku wygranej Donalda Trumpa w amerykańskich wyborach, minister obrony zostanie zdymisjonowany.
źr. wPolsce24 za PAP (Z Jerozolimy Jerzy Adamiak)