Turystka chciała zrobić sobie zdjęcie z rekinem. Skończyło się tragedią

Zdarzenie miało miejsce 7 lutego na karaibskich wyspach Turks i Caicos. Jak ujawnił Departament Środowiska i Zasobów Przybrzeżnych (DECR), turystka z Kanady nurkowała z rurką w pobliżu Providenciales, głównej wyspy tego archipelagu. W płytkiej wodzie zaczęła zaczepiać rekina, by zrobić mu zdjęcie.
Konieczna była amputacja
Zwierzęciu się to nie spodobało i zaatakowało ją, gryząc po rękach. Mąż kobiety rzucił się jej na pomoc i odgonił rybę. Inni turyści pomogli wyciągnąć poranioną turystkę z wody i zatamowali krwawienie. Następnie zawieźli ją do szpitala.
Niestety, ten atak miał bardzo poważne konsekwencje. Kobieta straciła obie dłonie. Media informują, że lekarze musieli amputować jedną rękę nad nadgarstkiem, a drugą w połowie przedramienia.
Kobieta wróciła już do Kanady, gdzie przechodzi dalsze leczenie.
Władze proszą o ostrożność
Na nagraniach, które inni turyści wykonali przed atakiem, widać pływającego rekina. Świadkowie twierdzą, że był widoczny od ok. 40 minut. Ryba miała mieć ponad 1,8 metra długości. Nie ustalono jeszcze gatunku, ale podejrzewa się, że był to żarłacz tępogłowy.
Po ataku władze zamknęły okoliczne plaże, ale zostały one ponownie otwarte jeszcze tego samego dnia.
DECR przypomniał turystom, by zawsze byli świadomi, co znajduje się w ich okolicy, słuchali oficjalnych poleceń i rad i szanowali morskie stworzenia. Pływajcie w wyznaczonych miejscach, nigdy nie pływajcie sami i, w żadnych okolicznościach nie próbujcie karmić stworzeń morskich – napisali na swoim Facebooku.
Ataki rekinów nie są częste
Tego samego dnia dwie turystki z USA zostały zaatakowane przez rekina w zatoce Bimini na Bahamah. Jedna z nich odniosła poważne rany, ale życiu obu nie zagraża niebezpieczeństwo. Śledztwo w sprawie tego incydentu trwa nadal.
Ataki rekinów na turystów należą raczej do rzadkości. Na Turks i Caicos odnotowano ich w ostatnich latach zaledwie pięć. Ostatni miał miejsce w maju zeszłego roku, kiedy mieszkaniec wysp został zaatakowany i konieczna była amputacja jego ręki.
Szacuje się, że rocznie na całym świecie dochodzi do zaledwie 83 niesprowokowanych ataków rekinów. W niektórych miejscach, jak południowa Australia czy wschodnie wybrzeże USA, liczba ataków co prawda rośnie, ale biolodzy uważają, że ma to związek z tym, że w tamtejszych wodach kąpie się coraz więcej ludzi.
źr. wPolsce24 za NZHerald, Fox News