Konserwatyści chcą, by następny papież był z Afryki. Kim jest kardynał Sarah?

Przyszły kardynał urodził się w 1945 roku w małej wiosce w Gwinei Francuskiej, należał do plemienia Coniagui. Byl katolikiem w pierwszym pokoleniu – jego rodzice nawrócili się z animizmu. W wieku 12 lat wstąpił do seminarium w Wybrzeżu Kości Słoniowej, ale wobec pogarszających się stosunków między oboma państwami wrócił do kraju i kontynuował edukację w Conakry.
Przeciwko marksistowskiej dyktaturze
W 1958 roku prezydentem nowo niepodległej Gwinei został radykalny marksista Ahmed Sekou Toure. Wkrótce potem zdelegalizował opozycję i wprowadził w kraju de facto komunistyczną dyktaturę. W 1961 roku reżym znacjonalizował majątek kościoła, w tym seminaria, co zmusiło Sarah do ponownego przerwania edukacji, ale kościół uzyskał w końcu zgodę na ponowne otwarcie jednego seminarium, które Sarah skończył w 1964 roku. Kontynuował naukę we Francji, ale pogarszające się stosunki z tym krajem sprawiły, że kończył ją w Senegalu. Studiował też w Rzymie i w Jerozolimie. Oprócz lokalnych dialektów i łaciny, zna płynnie francuski, włoski, angielski i hiszpański.
Sarah przeszedł święcenia w 1969 roku, a już dziesięć lat później św. Jan Paweł II wyznaczył go na arcybiskupa metropolitarnego Conakry. W czasie 12 lat posługi został też przewodniczącym Konferencji Episkopatu Gwinei i Episkopalnej Konferencji Zachodniej Afryki.
W czasie marksistowskiej dyktatury wielu duchownych i wiernych padło ofiarą prześladowań. W przeciwieństwie do wielu innych duchownych, Sarah nie poszedł nigdy na współpracę z reżymem i nie bał się przeciwstawiać Toure. Dbał też o niezależność kościoła od jego reżymu. Stał się dzięki temu jednym z najpopularniejszych opozycjonistów w tym kraju, a reżym wpisał go nawet na listę wrogów politycznych do likwidacji. Życie ocaliła mu śmierć Toure w 1984 roku, po której doszło do puczu wojskowego i obalenia jego reżymu.
Służba w Watykanie
Wielu Gwinejczyków liczyło, że Sarah odegra rolę polityczną w ich kraju. Stało się jednak inaczej. W 2001 roku św. JPII powierzył mu stanowisko sekretarza Kongregacji Ewangelizacji Narodów i Krzewienia Wiary. Sprawował je przez dziesięć lat, po czym został nominowany na przewodniczącego Papieskiej Rady Cor Unum, która koordynowała pomoc humanitarną Watykanu. W tym samym roku papież Benedykt XVI wyświęcił go na kardynała-dziekana. W 2014 roku papież Franciszek nominował go na stanowisko prefekta Dykasterii ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów.
Głośno zrobiło się o nim w 2016 roku, kiedy stwierdził, że Sobór Watykański II nie wymaga, by kapłan odprawiał mszę versus populum, czyli zwrócony w stronę wiernych. Jego zdaniem od ofiarowania powinien ją odprawiać z głową skierowaną na wschód, ad orientem. Zaczęto wtedy spekulować o jego konflikcie z Franciszkiem, który nie był zwolennikiem przedsoborowego sposobu odprawiania mszy. Sarah twierdził jednak, że żadnego konfliktu nie ma, a jemu zależy na tym, by zwolennicy obu sposobów poszli na kompromis ze sobą.
Walczy z zepsuciem Zachodu
Sarah urodził się i zdobywał wykształcenie w państwach islamskich. Uważał, że normalny islam jest braterską, pokojową religią i zwracał uwagę, że w jego państwie muzułmanie i chrześcijanie potrafią żyć w zgodzie. Uważał też, że o ile różnice teologiczne między oboma religiami są nie do pogodzenia, o tyle ich wiernych łączy wiele wspólnych spraw, jak sprzeciw wobec aborcji czy gender. Ostro krytykował za to radykalny islam i takie zjawiska, jak poligamia, podporządkowanie kobiet, niewolnictwo seksualne czy zmuszanie dziewczynek do ślubu.
Sarah reprezentuje najbardziej konserwatywne skrzydło kościoła. Ostro sprzeciwia się aborcji, sekularyzacji, gender i LGBT. Musimy być inkluzywni i otwarci na wszystko, co ludzkie, ale to, co pochodzi od Wroga nie może być asymilowane. Nie możesz połączyć Chrystusa z Belialem. Tym, czym w XX wieku był nazi-faszyzm i komunizm, dziś są zachodnie ideologie aborcji i homoseksualizmu oraz radykalny islam – powiedział.
Sarah krytykował też imigrację na masową skalę. Twierdził, że mieszkańcom biednych państw lepiej jest pomagać na miejscu, by mogli kwitnąć we własnej kulturze, niż zachęcać ich, by zaczęli żyć w europejskiej dekadencji. Zwracał też uwagę na liczne niebezpieczeństwa, na jakie narażają się imigranci w drodze na Zachód i na ich często ciężki los po dotarciu na miejsce. Ostro sprzeciwiał się wykorzystywaniu Słowa Bożego do promowania imigracji.
źr. wPolsce24