Francja bez premiera. Czy kraj czeka paraliż?
Prezydent ma nadzieję, że uda mu się zażegnać kryzys, bo sam jest pod presją. Lewica pod wodzą Jeana-Luca Mélenchona domaga się także jego dymisji. Macron, który nie zamierza rezygnować ze stanowiska, zapowiada więc, że „chce mianować premiera w ciągu 24 godzin”. Problem polega tylko na tym, że – jak przypomina stacja BFMTV - Barniera szukał przez 51 dni.
Zarządzanie, nie rządzenie
Znalezienie następcy Barniera może więc być trudne. W tej sytuacji ustępujący premier będzie mógł przynajmniej przez kilka kolejnych dni lub tygodni zajmować się sprawami bieżącymi.
Konkretnie obejmuje to „codzienne zarządzanie państwem i kontynuację bieżących spraw” do czasu mianowania jego następcy – jak wyjaśniał stacji BFTMV.com. konstytucjonalista Jean-Philippe Derosier. A to oznacza, że nie może podejmować działań o charakterze politycznym, które tworzyłyby nowe prawa i obowiązki obywateli. Zajmuje się wdrażaniem już istniejących ustaw i nie może wykraczać w swych działaniach poza ich zapisy.
Czy będzie shutdown?
Tymczasem dziś sytuacja jest wyjątkowo napięta. Nie jest realne, by następca Barniera zdołał przygotować nowy projekt budżetu, aby przed 31 grudnia rozpatrzyły go obie izby parlamentu.
A przecież bezpośrednim powodem upadku rządu Barniera był właśnie projekt budżetu i ustawy o wydatkach na opiekę społeczną.
Jednak paraliż finansów państwa na wzór amerykańskiego "shutdownu" nie jest możliwy. W konstytucji Francji przewidziano rozwiązanie polegające na tym, że rząd - nowy bądź zdymisjonowany - "zwraca się do parlamentu z wnioskiem o upoważnienie do pobierania podatków i otwiera, w drodze dekretu, kredyty będące przedmiotem uchwały parlamentu przyjętej w roku ubiegłym". W praktyce chodzi o możliwość zastosowania w nowym roku zapisów budżetu z roku poprzedniego.
Polityka zniechęca inwestorów
Jest to jednak rozwiązanie tymczasowe i niewystarczające w czasie, gdy Francja boryka się z wysokim deficytem. Niepewność polityczna zniechęca inwestorów i rynki finansowe. W ostatnich dniach rośnie oprocentowanie francuskich obligacji, co oznacza mniejszą wiarygodność gospodarki.
źr. wPolsce24 za BFMTV/PAP