Butelka z nowiczokiem, którą rosyjscy szpiedzy wyrzucili w brytyjskim parku, mogła zabić tysiące ludzi
Skripal to były oficer rosyjskiego wywiadu. GRU zwerbowało go po wojnie z Afganistanem (1979-1989). Na początku lat 90. służył w ambasadzie na Malcie. Tam w 1995 roku został zwerbowany przez brytyjski wywiad. W 1996 roku z powodu cukrzycy odesłano go do Rosji, gdzie służył m.in. jako główny kadrowy w GRU. Po przejściu na emeryturę zatrudnił się w ministerstwie spraw wewnętrznych.
Skripal został aresztowany w 2004 roku. Za zdradę stanu skazano go na 13 lat ciężkiej kolonii karnej. W 2010 roku razem z trzema Rosjanami pracującymi dla amerykańskiego wywiadu, został wymieniony za dziesięciu rosyjskich szpiegów złapanych w USA.
Po uwolnieniu przeprowadził się do Salisbury w Wielkiej Brytanii. Nadal pracował dla zachodnich wywiadów, dzieląc się swoją wiedzą o tym, jak działają rosyjskie służby.
GRU nie wybacza
Dawni towarzysze nie wybaczyli mu zdrady. 4 marca 2018 roku znaleziono go i jego 33-letnią córkę Julę na ławce w parku. Byli ledwie przytomni. Lekarzom udało się cudem uratować im życie. Okazało się, że zostali zatruci nowiczokiem – środkiem paralityczno-drgawkowym opracowanym w latach 70. XX wieku w ZSRR, kilkukrotnie bardziej toksycznym od słynnego VX.
Do szpitala trafił też w ciężkim stanie brytyjski policjant, którego wysłano do domu Skripalów. Policja ujawniła, że próbowali ich zabić agenci GRU, co wywołało ogromny skandal dyplomatyczny.
Skripalowie przeżyli. Zmarła za to przypadkowa ofiara akcji GRU 44-letnia Dawn Sturgess z Amesbury. Kobieta straciła przytomność 30 czerwca 2018 r. Została zabrana do szpitala. Wkrótce trafił tam też jej partner, Charlie Rowley. Lekarze ustalili, że oboje zostali zatruci nowiczokiem.
Dla wszystkich było jasne, że ma to związek ze sprawą Skripali, ale początkowo nikt nie wiedział, jaki. Oboje nie mieli bowiem nic wspólnego ze światem wywiadu.
Sturgess zmarła w szpitalu, a Rowley doszedł do siebie i zdradził śledczym, co się stało: Znalazł w parku buteleczkę z perfumami. Dziewięć dni później Sturgess spryskała nadgarstki, by je powąchać. Rowley oblał sobie nimi rękę. Tymczasem, jak się okazało, w buteleczce był nowiczok użyty do ataku na Skripalów.
Nowiczok mógł zabić tysiące osób
W poniedziałek w radzie miejskiej Salisbury rozpoczęło się publiczne śledztwo w sprawie śmierci kobiety. Prawnik Andrew O'Connor powiedział, że okoliczności jej śmierci były wyjątkowe, a ona sama była przypadkową ofiarą. Dodał, że w buteleczce, którą Rosjanie wyrzucili w parku, było dość nowiczoka, by zabić tysiące osób.
Jonathan Allen, wysoko postawiony urzędnik Foreign Office (Ministerstwo Spraw Zagranicznych) biorący udział w śledztwie, powiedział, że zdaniem brytyjskiego rządu zgodę na atak na Skripala osobiście wydał Władimir Putin. Dodał, że sam Skripal powiedział im w 2018 roku, że jego zdaniem to rosyjski dyktator osobiście kazał go zamordować, chociaż nie ma na to dowodów. W oświadczeniu, które były szpieg złożył tydzień przed rozpoczęciem śledztwa, Skripal stwierdził, że nie wie, co Putin o nim sądził, ale dyktator osobiście podejmuje wszystkie ważne decyzje, więc jego zdaniem co najmniej pozwolił na atak.
Przypadkowa ofiara wojny szpiegów
Prawnik Adam Straw, który reprezentuje rodzinę Sturgess, powiedział, że kobieta była przypadkową ofiarą globalnej wojny szpiegów. Dodał, że Putin powinien odpowiadać osobiście. „Nie powinien chronić się za murami Kremla. Powinien spojrzeć rodzinie Dawn w oczy i odpowiedzieć na dowody przeciwko niemu” - podkreślił.
Michael Mansfield, drugi prawnik jej rodziny, oskarżył władze Wielkiej Brytanii o to, że nie zadbały wystarczająco o bezpieczeństwo Skripala. Zauważył, że próba jego morderstwa nie była zaskakująca, zwłaszcza gdy w Londynie zatruto innego byłego funkcjonariusza KGB Aleksandra Litwinienkę.
Skripal stwierdził jednak w oświadczeniu, że w Londynie czuł się bezpiecznie i nie chciał dodatkowych środków bezpieczeństwa. Dodał, że atak był dla niego szokiem, bo zabijanie szpiegów, którzy wcześniej brali udział w wymianie, jest uznawane za niehonorowe.
źr. wPolsce za Guardian