Policja odnalazła popiersie z grobu Jima Morrisona. Znaleźli je przypadkiem

Morrison urodził się w 1943 roku na Florydzie, w wojskowej rodzinie. Był ponadprzeciętnie inteligentny, miał IQ 149. Od dzieciństwa fascynowała go literatura i poezja. W 1965 roku założył z kolegą ze studiów, klawiszowcem Rayem Manzarkiem, zespół The Doors. Singiel z ich pierwszej płyty, Light My Fire, okazał się być ogromnym przebojem, który sprawił, że jego zespół błyskawicznie zdobył wielką popularność. Łącznie wydali sześć płyt, wszystkie stały się bestsellerami. Dzisiaj Morrison jest uznawany za jednego z najbardziej wpływowych amerykańskich muzyków i poetów.
Śmierć w Paryżu
W marcu 1971 roku, po nagraniu ostatniej płyty, Morrison wziął sobie urlop od zespołu i zamieszkał ze swoją partnerką w Paryżu. 3 lipca znaleziono w wannie jego zwłoki. Podobnie jak wielu innych muzyków: Jimi Hendrix, Janis Joplin czy Kurt Cobain, zmarł w wieku 27 lat - tzw. "klub 27". Oficjalną przyczyną jego zgonu był zawał serca, ale jego znajomi, w tym słynna piosenkarka Marianne Faithfull, zarzekali się, że przedawkował heroinę. Właściciel klubu nocnego zeznał, że tej nocy znalazł go nieprzytomnego na podłodze toalety, ale dwóch mężczyzn, których uznał za handlarzy narkotyków, go zabrało. Nie przeprowadzono jednak sekcji jego zwłok, więc już nie dowiemy się, czy faktycznie zabiły go narkotyki.
Morrison spoczął na słynnym paryskim cmentarzu Pere Lachaise. Początkowo złożono go w nieoznaczonym grobie, ale władze Paryża w końcu zamontowały na nim tablicę. Skradziono ją w 1973 roku. Jego grób przyciągał ogromne ilości fanów z całego świata. Wielu z nich urządzało sobie w jego pobliżu imprezy, brało narkotyki lub uprawiało seks. Sytuacja była tak trudna, że władze cmentarza musiały w końcu zatrudnić ochroniarza, który pilnował porządku przy jego grobie.
Popiersie się odnalazło
W 1981 roku, z okazji dziesiątej rocznicy śmierci artysty, chorwacki rzeźbiarz Mladen Mikulin wyrzeźbił jego popiersie z marmuru. W porozumieniu z władzami cmentarza umieszczono je na jego grobie. W 1988 roku zostało jednak skradzione. Wywołało to liczne plotki, że zostało usunięte i ukryte przez sam cmentarz, ale nigdy nie przedstawiono na to dowodów. Amerykański rzeźbiarz Todd Mitchell w 1994 roku stworzył jego kopię z brązu, wydając na to oszczędności, które trzymał na emeryturę. Został jednak aresztowany razem z siostrzeńcem, gdy próbował je zainstalować na grobie Morrisona.
Teraz oryginalne popiersie w końcu się odnalazło. Francuska policja przyznała, że w ogóle go nie szukała. Odnaleźli je przypadkiem podczas śledztwa nad oszustwami. Na zdjęciach, które opublikowali, widać, że popiersie mocno zszarzało, ale nadal widoczne są na nim podpisy jego fanów.
Policja nie ujawniła na razie, kto je ukradł. Nie jest też jasne, co się z nim teraz stanie. Kurator Pere-Lachaise Benoit Gallot powiedział dziennikowi Le Figaro, że policja jeszcze się z nimi nie skontaktowała.
źr. wPolsce24 za Guardian