Były premier Wielkiej Brytanii padł ofiarą brutalnego ataku w Teksasie. Jego reakcja podbija internet

Johnson był premierem Wielkiej Brytanii w latach 2019-2022. W ostatnich dniach wybrał się z żoną Carrie i trójką dzieci na urlop do USA. Nie jest do końca jasne którą część tego kraju odwiedzili, ale New York Times informuje, że zauważono ich w teksańskim mieście Grandbury.
Zaatakował go przez okno
Podczas tego urlopy polityk padł ofiara brutalnej napaści. Na nagraniu, które trafiło do sieci, widać, jak wspólnie z synem podziwia z samochodu zwierzęta w parku safari. W pewnym momencie jeden ze strusiów podchodzi do jego samochodu. Ptak następnie włożył do środka głowę przez otwartą szybę i dziobnął go w dłoń. „Chryste! Jasna cholera!” - krzyknął Johnson, po czym pospiesznie odjechał.
Nagranie z tego incydentu opublikowała na Instagramie jego żona Carrie. Napisała, że jest zbyt śmieszne, by się nim nie podzielić. Internauci zgodzili się z jej opinią i teraz ten filmik błyskawicznie podbija internet. Wielu internautów przyznało, że oglądało go więcej niż raz.
To nie była pierwsza wpadka
To nie jest pierwszy taki incydent w karierze Johnsona, który jako polityk zasłynął komicznymi gafami. Na przykład w 2021 roku rozśmieszył Brytyjczyków, gdy podczas wizyty w centrum szczepień na COVID miał ogromny problem z założeniem lateksowej rękawiczki. Zażartował wtedy, że jest jak O.J. Simpson – słynny amerykański futbolista, który najprawdopodobniej zamordował własną żonę, ale został uniewinniony, bo znaleziona na miejscu zbrodni rękawica nie pasowała na jego rękę.
Innym razem, jeszcze jako burmistrz Londynu, chciał zjechać na linie z brytyjskimi flagami w rękach, by uczcić pierwszy medal olimpijski reprezentacji jego kraju. Coś jednak poszło nie tak, zaciął się i musiał wisieć w powietrzu aż go ściągnięto. Innym razem grając w rugby podczas wizyty w Tokio, posłał łokciem na ziemię 10-letnie dziecko. W 2019 roku, podczas kampanijnej wizyty w mleczarni, ukrył się przed dziennikarzami w lodówce. W zeszłym roku zapomniał dowodu osobistego i nie mógł oddać głosu w wyborach. Wywołało to kpiny, bowiem to jego rząd wprowadził przepis, który nakazywał się nim wylegitymować.