Szokująca historia z Warszawy. Wyciął nerkę bezdomnemu psu, by ratować swojego pacjenta

Oryginalna sprawa dotyczyła dwóch psów, Saturna i Tosi. Zwierzęta posłużyły jako dawcy organów dla innych, chorych podopiecznych weterynaryjnej kliniki.
Przeciwko takim praktykom zaprotestowała Fundacja Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva.
Dramat bezdomnych zwierząt – co dalej?
Sprawa dotyczy zdarzeń z 2018 roku, kiedy bezdomny kundelek Saturn został adoptowany. Jego nowa opiekunka szybko odkryła, że pies nie ma jednej nerki.
Okazało się, że wcześniej został zabrany ze schroniska, aby posłużyć jako dawca organu dla innego, rasowego psa, który cierpiał na chorobę nerek.
Operację przeprowadził weterynarz Jacek S. Niestety, pies-biorca zmarł kilkanaście dni po zabiegu.
Saturn, choć przeżył, już nigdy nie wrócił do pełni zdrowia. Po dwóch miesiącach trafił z powrotem do schroniska.
Podobny los spotkał również bezdomną suczkę Tosię.
Przypadek obu zwierząt otworzył sądowa batalię i długą dyskusję o etyce leczenia zwierząt schroniskowych. Ujawnił też systemowe luki: pies po operacji został oddany nowej rodzinie bez informacji o stanie zdrowia oraz specjalnych potrzebach, co prowadziło do dalszych komplikacji zdrowotnych.
Sąd: pionierski zabieg i uniewinnienie weterynarza
11 września br, po wieloletniej sądowej batalii, Sąd Okręgowy w Warszawie w najnowszym wyroku uniewinnił weterynarza od zarzutów znęcania się nad zwierzętami. Sędzia podkreśliła, że operacja została wykonana zgodnie ze sztuką lekarską, jej celem było jedynie ratowanie życia biorcy, a bólu dawcy nie można było całkowicie uniknąć, lecz starano się go ograniczyć.
Wyrok jest prawomocny, choć Fundacja zapowiada skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Nie było to jedyne rozstrzygnięcie w tej sprawie, sądy bowiem zmieniały zdanie w tej sprawie kilka razy.
Najpierw zapadł wyrok uniewinniający lekarza (Sąd Rejonowy w Warszawie), później - na skutek apelacji - weterynarza uznano winnym znęcania nad zwierzętami i skazano go na trzy lata warunkowego pozbawienia wolności. Otrzymał też trzyletni zakaz wykonywania zawodu.
Od tego wyroku odwołał się z kolei Jacek S., a sąd uznał jego rację.
- Zabieg był pionierski i został przeprowadzony przez osobę z uprawnieniami. Oskarżony zadbał o to, żeby wykonano go z dbałością o zachowanie sztuki lekarskiej. Bólowi zwierzęcia nie można było zapobiec, ale można go było tylko ograniczyć i to zostało uczynione. Nie ból dawcy był celem oskarżonego, ale życie biorcy, bowiem w obu przypadkach, mimo wielomiesięcznego leczenia, tego życia nie można było inaczej uratować, o czym wiedział oskarżony, bowiem sam to leczenie prowadził - argumentował sąd wg relacji "Gazety Stołecznej".
Z takim przedstawieniem sprawy nie zgadzają się przedstawiciele fundacji:
- Wczoraj Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił Jacka S., weterynarza oskarżonego o wycinanie nerek bezdomnym psom, by przeszczepiać je zwierzętom właścicielskim.To ogromne rozczarowanie. Saturn i Tosia nie byli „częściami zamiennymi” – byli żywymi istotami, które zasługiwały na troskę i miłość. Jak podkreśla Anna Zielińska, wiceprezeska Fundacji Viva!: „Te psy zamiast trafić do kochających domów, trafiły najpierw na stół operacyjny.” Choć wyrok nas zawiódł, to nie koniec walki o prawa zwierząt. Saturn nie doczekał sprawiedliwości, ale jego historia będzie ostrzeżeniem i siłą do dalszych działań. Nie pozwolimy, by został zapomniany - czytamy w mediach społecznościowych.
- Nie można ratować życia jednego zwierzęcia kosztem zdrowia drugiego - komentowała mecenas Katarzyna Topczewska, reprezentująca przed sądem fundację Viva.
Podsumowanie sprawy
-
Wyrok sądu: lekarz weterynarii uniewinniony, zabieg uznany za pionierski.
-
Reakcja organizacji: Fundacja Viva! zapowiada dalszą walkę o prawa bezdomnych zwierząt.
-
Etyczne pytania: historia Saturna i Tosi to ostrzeżenie dla wszystkich, którzy ingerują w życie i zdrowie czworonogów.
źr. wPolsce24 za Gazeta Stołeczna / warszawa.naszemiasto.pl