Seria ataków dywersyjnych na polskich torach? Wicemarszałek Sejmu bije na alarm!

Zniszczenie torów pod Garwolinem – co się wydarzyło?
Przypomnijmy, w rejonie stacji PKP Mika, na trasie Dęblin–Warszawa, 15 listopada ok. godz. 7:30 maszynista zgłosił wykrycie ubytku torowiska o długości około 1 metra.
Według lokalnych władz, podejrzenia szybko padły na celowe działanie – sabotaż lub dywersję.
Premier i służby potwierdzili, że na miejscu doszło do eksplozji i podłożenia ładunku, a sytuacja została opanowana przez służby specjalne pomimo wielu rozbieżnych komunikatów od przedstawicieli władzy.
Przypomnijmy, linie kolejowe w tym regionie mają strategiczne znaczenie, obsługują ruch pasażerski, towarowy i dostarczają zaopatrzenie również na Ukrainę.
Po informacji o zdarzeniu pod Garwolinem, media ujawniły kolejne informacje o potencjalnych aktach dywersyjnych prowadzonych na polskich torach.
- Wszystko wskazuje na to, że uszkodzona linia trakcyjna wybiła szybę w jednym z wagonów pociągu relacji Świnoujście-Rzeszów, którym podróżowało 475 pasażerów. Chwilę później pociąg przeciął blaszkę, którą ktoś przykręcił do torów. Maszyna musiała nagle się zatrzymać. Nikomu nic się nie stało - informowało RMF FM.
Komunikacja kryzysowa rządu pod lupą
Krzysztof Bosak podkreśla, że problemem nie jest tylko sama dywersja czy sabotaż, ale także chaos informacyjny i brak oficjalnych kanałów komunikacji w sytuacjach zagrożenia.
W opinii Bosaka brak jednego, wiarygodnego źródła informacji i spójnego przekazu pogłębia niepokój społeczny i utrudnia reagowanie na incydenty.
W wielu sytuacjach dotyczących wojny hybrydowej eksperci ds. komunikacji kryzysowej potwierdzają, że skuteczne działania informacyjne to podstawowy element zarządzania kryzysowego, ich brak generuje dezinformację oraz podważa zaufanie obywateli do państwa.
źr. wPolsce24 za RMF











