Jeden z najgorszych koszmarów na drodze. Rowery spadły z dachu jadącego auta. Nagranie robi wrażenie

Na trasie S8, łączącej Wrocław z Warszawą i prowadzącą dalej w stronę Białegostoku i Augustowa, w sierpniu panuje wzmożony ruch. Nie brakuje aut wyładowanych po dach. Mnóstwo osób przemieszcza się tą trasą z rowerami, także umieszczonymi na dachach samochodów.
Tym razem też tak było. Na nagraniu z wideorejestratora widać, jak z jednego z aut spada cała konstrukcja bagażnika dachowego z trzema rowerami. Na szczęście samochody jadące za feralnym wozem zdążyły wyhamować.
Pod nagraniem zaroiło się od komentarzy.
"Jeden z moich najgorszych koszmarów to, że mi rower z dachu spadnie" - napisał jeden z internautów, komentujących film na kanale "StopCham".
"Zawsze wyprzedzam takich z rowerami na dachu, bo przed oczami mam takie właśnie sceny" – dodał inny.
„Ostatnio gdy jechałem nad morze to widzialem artystów, co lecieli 150+ z rowerami na dachu. Pewnie im nie spadają z dachu, ale taka jazda to proszenie się o problemy" – pisał kolejny.
A co mówią przepisy? Głównie skupiają się na tym, by rowery nie zasłaniały tablicy rejestracyjnej czy świateł samochodu. Nie mam mowy o dozwolonej prędkości maksymalnej przy jeździe z rowerami na dachu, klapie bagażnika czy na haku. Zwykle jednak producenci bagażników podają, jak maksymalnie szybko można się poruszać z zamontowanymi rowerami i najczęściej ograniczenie prędkości wynosi do 120, 130 km/h.
W tym przypadku wydaje się jednak, że samochody nie jechały bardzo szybko. Auto, w którym nagrywany jest przebieg jazdy, porusza się z prędkością około 100 km/h. Prawdopodobnie więc zawinił niewłaściwy montaż bagażnika.
źr. wPolsce24 za gazetawroclawska.pl