Prusy Górne zamiast Warmii i Mazur. Władze podjęły decyzje o zmianie nazwy

Choć nazwa Prusy wielu Polakom kojarzy się wyjątkowo źle, bo z państwem, które uczestniczyło w rozbiorach I Rzeczpospolitej, to należy pamiętać, że przez kilka lat był to po prostu jeden z regionów, który wchodził w skład naszego kraju (Prusy Królewskie) lub stanowił lenno polskiego króla (Prusy Książęce). Historycznym regionem tych ostatnich są m. in. Prusy Górne z takimi miastami jak Iława czy Morąg.
Faktem jest, że w XIX i na początku XX wieku, w ramach germanizacji, ówczesne (pruskie) władze mianem Prus Górnych próbowały określać inne regiony, które choć urzędowo wchodziły w skład tej prowincji, faktycznie nigdy nie były pod względem etnograficznym ich częścią. Stąd wśród niektórych mieszkańców tych terenów, do dziś istnieje głęboko zakorzeniona niechęć do tej nazwy wynikająca ze strachu przed germanizacją. Szczególnie teraz, kiedy w Polsce rządzi rząd reprezentujący proniemiecką optykę, obawy o próby narzucania niemieckiej wizji historycznej wydają się uzasadnione.
Muzeum wraca po 3-letnim remoncie
Pewne kontrowersje wzbudza również fakt, że patronem imiennym muzeum przestał być Johann Gottfried Herder, niemiecki filozof, który, mimo swojego pochodzenia, dowodził m.in., że narody słowiańskie pewnego dnia staną się dominującą siłą w Europie, ponieważ w przeciwieństwie do krajów zachodnich pozostaną one wierni swojej kulturze, wierze oraz ideałom.
Otwarte po 3-letnim remoncie Muzeum Prus Górnych mieści się w dawnym pałacu rodu Dohnów w Morągu. Ród Dohnów był jednym z najbogatszych i najznamienitszych w Prusach. Dyrektor Muzeum Warmii i Mazur, w ramach którego działa Muzeum Prus Górnych, Piotr Żuchowski powiedział PAP, że zdecydowano się na zmianę nazwy, ponieważ nowa oddaje lepiej charakter miejsca, jego unikalność.
- Nie zmieniając tożsamości muzeum zmieniło nazwę, to pokazuje różnorodność w jedności. Każdy z terenu będzie się mógł dowiedzieć, co kształtowało jego tożsamość - powiedziała obecna na uroczystości otwarcia muzeum minister kultury Hanna Wróblewska.
Minister przyznała, że pamięta z dzieciństwa prezentowane w nowym muzeum obrazy i eksponaty. W jej ocenie nowy rodzaj ekspozycji jest dużo lepszy. Podkreśliła, że obcowanie z oryginalnymi dziełami sztuki, z oryginalnymi przedmiotami nie zastąpią nawet najlepsze multimedia. "Nic się tak szybko nie starzeje, jak nowe technologie" - przyznawała minister, mówiąc, że tego typu nowości w muzach należy traktować jako uzupełnienie wystaw, nie zaś ich bazę.
W czasie remontu m.in. wymieniono dach, ogrzewanie, oświetlenie. Nie wykonano jednak zewnętrznej elewacji i parkingu. Dyrektor Muzeum Warmii i Mazur Piotr Żuchowski przyznał, że "teraz przyjdzie czas na myślenie o tym i na zdobywanie na to pieniędzy". Przeprowadzone już remonty finansowano ze środków z projektów dotyczących termomodernizacji.
W 1945 roku pałac Dohnów został splądrowany i spalony. Odbudowywano go w latach 1976-86, gdy - jak podkreślił Żuchowski - w kraju panowała bieda i do remontu używano bardzo słabej jakości materiałów budowlanych.
Remont morąskiego muzeum kosztował 14,3 mln zł, z czego samorząd woj. warmińsko-mazurskiego wyłożył 8,4 mln zł, zaś środki własne muzeum to 2,5 mln zł.
źr. wPolsce24 za PAP