Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie pożaru w Gdańsku. Internauci kpią: Po co drążyć?

Czy tak był w przypadku pożaru hali w Nowym Porcie? Tego się już nie dowiemy, bo prokuratura umorzyła śledztwo, wykluczając podpalenie. Jako oficjalny powód podano ekspertyzy, z których wynika, że ogień powstał na skutek uderzenia pioruna.
Przypomnijmy, pożar wybuchł w lipcu ub.r. przy ul. Oliwskiej w gdańskiej dzielnicy Nowy Port. Ogień najpierw objął halę magazynową o powierzchni około 400 mkw. Później rozprzestrzenił się i łącznie objął blisko 6,5 tys. mkw. Chmura dymu unosiła się nad całym Trójmiastem, a służby informowały licznie przebywających nad Zatoką Gdańską turystów, by ci nie kąpali się w Bałtyku ze względu na możliwe skażenie.
W mediach od razu pojawiły się spekulacje, że pożar może mieć związek z potencjalnymi inwestorami, którzy chcieliby operować na tym terenie. Teraz Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Oliwa, wykluczyła taką ewentualność, stwierdzając, że nie chodzi tutaj o czynnik ludzki i zaprószenie ognia.
Piorun podpalił halę
- Prokurator, po analizie zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego, doszedł do wniosku, że najbardziej prawdopodobną przyczyną pożaru była przyczyna naturalna w postaci wyładowania atmosferycznego (uderzenie pioruna) – poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Mariusz Duszyński.
Wyjaśnił, że kluczowym dowodem w sprawie była opinia wydana przez zespół biegłych z zakresu pożarnictwa.
- Z uzyskanej opinii wynikało, że biegli, co prawda nie wskazali jednoznacznie jak była przyczyna pożaru, to jednak wykluczyli, że przyczyną pożaru było zaprószenia ognia, podpalenie, prace pożarowo-niebezpieczne czy zjawisko samozapalenia. Zdaniem biegłych najbardziej prawdopodobną bezpośrednią przyczyną powstania pożaru hali było niebezpieczne zjawisko zachodzące w instalacji elektrycznej – tłumaczy Mariusz Duszyński.
Dodał, że pożar powstał w przestrzeni pomiędzy poszyciem dachu a sufitem pomieszczenia magazynowego. Przy czym – jak podkreślił - nie można wykluczyć, aby "do zaistniałego awaryjnego stanu instalacji elektrycznej doszło w wyniku doziemnego wyładowania atmosferycznego".
- Brak takiego wykluczenia, przy jednoczesnym wykluczeniu zachowania człowieka i innych przyczyn powoduje, że naturalne wyładowanie atmosferyczne (uderzenie pioruna) było najbardziej prawdopodobną przyczyną pożaru hali – przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Postanowienie o umorzeniu śledztwa nie jest prawomocne.
Pozostają wątpliwości
Gdyby sprawa dotyczyła innego miasta niż Gdańsk pewnie można byłoby uważać ją za zamkniętą. Tyle tylko, że przecież mówimy o "małej Sycylii", w której tylko w ciągu ostatnich kilku miesięcy doszło do serii kilku spektakularnych pożarów w strategicznie ważnych miejscach.
Oprócz hali w Nowym Porcie spłonął też namiot z meleksami na Rudnikach, a w lutym głośno było o pożarze, który zniszczył zabytkową halę na Przeróbce. Lokalny trójmiejski dziennikarz Maciej Naskręt na portalu internetowym wbijamszpile.pl pisze wprost, że "trzy duże pożary w tak krótkim czasie w niemal sąsiadujących dzielnicach budzą niepokój". Oczywiście nikt nie wyklucza, że mógł to być przypadek, ale skala może rodzić wątpliwości.
Co więcej, zamiast je rozwiewać oficjalnie mnożyły je media zależne od Urzędu Miasta. Tak było w przypadku hali na Przeróbce, kiedy to oficjalny miejski portal sugerował, powołując się na rzekome informacje z ABW, że za pożarem mogły stać rosyjskie służby, co później sama Agencja zdementowała. Zresztą w przypadku ostatniego z tych pożarów niuansów było znacznie więcej - spłonęły w nim m.in. rowery miejskiej spółki MEVO, a w mediach spekulowano, że pożar zaczął się od znajdującej się na terenie hali fabryki... narkotyków. Czy kogoś zatem dziwi, że dziennikarze zadają pytania?
źr. wPolsce24 za wbijamszpile.pl, PAP, trojmiasto.pl