Profesor W. Peszyński z UMK: Z exit poll byłbym ostrożny; w 1995 r. wskazano wygraną Wałęsy, a w 2016 H. Clinton

Rafał Trzaskowski w drugiej turze wyborów prezydenckich zdobył 50,3 proc. głosów, Karol Nawrocki 49,7 proc. – wynika z sondażu exit poll wykonanego przez Ipsos dla TVN24, TVP i Polsat News. Frekwencja w wyborach szacowana jest na 72,8 proc.
Różnica wyników kandydatów w sondażu to 0,6 pkt proc. Mieści się w granicach błędu oszacowania, który wynosi 2 pkt proc.
- W 1995 roku według exit poll wybory wygrał Lech Wałęsa, a rano po policzeniu głosów okazało się, że prezydentem jest Aleksander Kwaśniewski. W 2016 roku exit poll pokazał wygraną Hillary Clinton, a prezydentem został Donald Trump. Exit poll pokazał też, że miało nie być Brexitu. Z analizą wyników exit poll i wyciąganiem z nich wniosków byłbym więc ostrożny – powiedział PAP dr hab. Wojciech Peszyński, prof. Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
W jego ocenie Trzaskowski niczym nie ryzykował, ogłaszając się prezydentem, bo… pozostanie prezydentem Warszawy. „Trzeciej szansy startu w wyborach prezydenckich nie dostanie, jeżeli przegra. Ma jednak kilka atutów w oczekiwaniu na wyniki. Jednym z nich są wyborcy z zagranicy, a w tym pojedynku zwycięsko wyjdzie Trzaskowski. Druga kwestia to frekwencja w północno-zachodniej części kraju. Tam jest znacząca różnica we frekwencji w porównaniu do 18 maja i I tury” – powiedział ekspert.
Dodał jednak, że gdyby ktoś mu w tym momencie zaproponował postawienie 50 tysięcy złotych na Trzaskowskiego, aby otrzymać 100 tysięcy, to by nie zaryzykował.
- Cały czas jest zbyt duże ryzyko. Za chwilę może się okazać, że jest 51:49 dla Nawrockiego. W mojej ocenie wszystkie scenariusze są w grze – podsumował prof. Peszyński.
źr. wPolsce24 za PAP (Tomasz Więcławski)