Zapytaliśmy poszkodowanego w powodzi czy dostał pieniądze na remont domu
Dziś w Sejmie były minister spraw wewnętrznych Paweł Szefernaker zwrócił uwagę na pewien zatrważający fakt. Jak mówił obecny poseł PiS, w operatach szacunkowych dokonywanych przez biegłych oceniających uszkodzenia budynków, 15 procent zarezerwowano na remont uszkodzonego dachu, 20 procent na remont stropu. Tymczasem choć woda w wielu miejscach osiągnęła bardzo wysoki poziom, to jednak mało jest domów, które zostałyby zalane po dach.
- W praktyce oznacza to, że nikt nie ma szans na uzyskanie odszkodowania w wysokości obiecanych 200 tysięcy złotych, a jedynie na 65 procent tej kwoty, czyli ok. 130 tysięcy - mówił Paweł Szefernaker.
Po jego wystąpieniu prowadzący wówczas obrady Sejmu wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty siedział przez chwilę w ciszy, a później stwierdził: "Zatkało mnie po prostu". Nie wiadomo, co Czarzasty miał na myśli. Czy była to ironia poddająca w wątpliwość wywód Szefernakera, czy też nawet on nie spodziewał się w jak nieudolny sposób realizowana jest zapowiadana z wielką pompą pomoc dla powodzian.
Jeśli Włodzimierz Czarzasty chciałby więcej informacji, to zachęcamy go do obejrzenia rozmowy wysłannika telewizji wPolsce24 Rafała Jarząbka z mieszkańcem Żelazna Adamem Mokrzyńskim, który już dawno wnioskował o zasiłek na odbudowę domu.
- Na razie jest cisza, cisza i jeszcze raz cisza. Z tego co wiem, nikt w Żelaźnie nie dostał jeszcze żadnych pieniędzy. A z pewnością by się przydały, choćby na opał i zakup pieca - mówił pan Adam. - Były u mnie dwie komisje, oglądały zniszczenia, myślałem, że dostanę później jakiś telefon czy coś, ale żadne wiadomości do mnie nie dotarły. Póki co remont mojego domu stoi w miejscu. Są skute tynki i to wszystko. Dom dogrzewam w środku elektrycznie, by wysechł, ale te rachunki za prąd trzeba będzie zapłacić przecież.
Bez pieniędzy, bez informacji jak je uzyskać, bez perspektyw - tak wygląda traktowanie powodzian przez państwo Tuska.
źr. wPolsce24