Klęska śledczych władzy. Oskarżyli urzędnika za „aferę PiS”, sąd posłał ich do diabła. Ujawnili szokujące uzasadnienie

Fragmenty decyzji sądu w sprawie Alvina Gajadhura opublikował portal Wirtualna Polska. Prokuratura oskarżyła byłego szefa GITD o „ujawnienie wiadomości służbowych”. Chodziło m.in. o maila wysłanego za rządów PiS przez obecnego szefa Inspekcji Artura Czapiewskiego do ówczesnego ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka. Oskarżający dziś byłego Głównego Inspektora o nadużycia Czapiewski piał wtedy z zachwytu nad talentami Gajadhura i cieszył się z powołania go na stanowisko.
Próba uzyskania przychylności ministra
„Zdaniem prokuratury Gajadhur publikując fragment listu, naruszył artykuł 266 kodeksu karnego, który dotyczy ujawniania lub wykorzystywania informacji, do których dostęp uzyskano w związku z pełnioną funkcją, pracą lub działalnością. Sąd z taką interpretacją się nie zgodził i stwierdził, że list Czapiewskiego do ministra infrastruktury przesłany był z pominięciem drogi służbowej i trudno uznać go za wiadomość wewnętrzną. Sąd zauważył również, że korespondencja Czapiewskiego stanowiła raczej próbę uzyskania przez niego <<przychylności politycznej ministra>> u Andrzeja Adamczyka z Prawa i Sprawiedliwości” – czytamy w Wirtualnej Polsce.
Bez konieczności przeprowadzenia procesu
Sędziowie w ogóle nie chcieli zajmować się przygotowanym przez prokuraturę aktem oskarżenia. 6 sierpnia uznali, że nie ma potrzeby prowadzenia przewodu sądowego a Gajadhurowi nie można przypisać jakiegokolwiek przestępstwa.
Jak podaje wp.pl sąd podkreślił, że "zgromadzony w postępowaniu przygotowawczym materiał dowodowy, w sposób niebudzący wątpliwości i widoczny bez konieczności prowadzenia przewodu sądowego jednoznacznie wskazuje, że żadne z czynów zarzucanych oskarżonemu nie zawiera znamion jakiegokolwiek czynu zabronionego ściganego z oskarżenia publicznego".
Sprawa została umorzona. Prokuratura może się jeszcze od tej decyzji odwołać. Czy to zrobi? Wątpliwe.
źr. wPolsce24 za wp.pl