Dzieci zmuszano do wysyłania kartek do... premiera Tuska? Niewinna petycja, a może przedsmak tego, co znamy z Korei Północnej

Na czym polega akcja „Łódź bliżej gwiazd”?
Według informacji ze szkoły podstawowej nr 91, akcja „Łódź bliżej gwiazd” miała zachęcić uczniów do pisania kartek świątecznych do znanych osób – artystów, sportowców, polityków – jako ćwiczenie kreatywności i form grzecznościowych. Był też drugi cel petycji. Oficjalny.
- (...) nasi uczniowie biorą udział w akcji działania na rzecz powstania siedziby Centrum Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) w naszym mieście (...) dla Pana Premiera to tylko jeden mały podpis, dla Łodzian to wielki skok do przyszłości... Łódź ma ambicje, ma możliwości i swoje marzenia. Potrzebujemy impulsu, jednej decyzji, która da naszemu miastu szansę być bliżej gwiazd. Panie Premierze czekamy i prosimy o pozytywne rozstrzygnięcie w sprawie siedziby Centrum Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Życzymy Wesołych Świąt i Dobrych Wyborów dla Łodzi - czytamy na stronie szkoły podstawowej, w której zapoczątkowano akcję.
Uczniowie mieli "walczyć" o budowę ESA w Łodzi, a w praktyce... w wielu klasach po prostu wysyłali kartki, których głównym adresatem stał się premier Donald Tusk. Co jeszcze zabawniejsze, przygotowane wcześniej wzory życzeń i podziękowań ograniczały realną swobodę wypowiedzi uczniów.
Zarzuty o „hołdy” i polityczną propagandę
Konserwatywne media, tj. tv Republika czy portal Niezależna - oraz część rodziców - mówią wprost o „pisaniu hołdów do Tuska”, podkreślając, że dzieci nie powinny być angażowane w akcje o tak wyraźnym politycznym wymiarze. Wskazują na fakt, że treść kartek była gotowa i wydrukowana, co ich zdaniem zamienia spontaniczne życzenia w zorganizowaną kampanię wizerunkową premiera.
Padają porównania do czasów, gdy uczniów zobowiązywano do wysyłania listów i laurek do partyjnych przywódców, co ma wywołać silne skojarzenia historyczne i emocjonalne.
Jak bronią się szkoły i samorząd?
Tymczasem szkoła w Łodzi podkreśla, że udział w akcji był dobrowolny, a wysyłanie kartek do premiera miało charakter symboliczny i wpisywało się w szerszy projekt korespondencji z „gwiazdami życia publicznego”.
Nauczyciele i organizatorzy twierdzą, że gotowe treści miały być tylko inspiracją i pomocą dla młodszych dzieci, którym trudno samodzielnie ułożyć życzenia. Władze samorządowe zaznaczają, że nie wydawały polecenia, by adresatem był wyłącznie Donald Tusk, a wybór miał należeć do szkół i nauczycieli.
Jednocześnie, na Instagramie łódzkiej szkoły pojawiło się "zdjęcie" przygotowane przez grafików lub sztuczną inteligencję, na którym Donald Tusk rozdaje dzieciom prezenty, uśmiecha się i przybija z nimi piątki, co tworzy bardzo emocjonalny, przyjazny obraz premiera.
Głosy poparcia i krytyki
Krytycy widzą w tym dopełnienie przekazu akcji „Łódź bliżej gwiazd”: dzieci piszą laurki, a w zamian otrzymują uwagę i upominki od szefa rządu. Zwolennicy odpowiadają, że to normalna praktyka w demokracjach, gdzie politycy spotykają się z uczniami i promują postawy obywatelskie.
Bez wątpienia spór o kartki do Donalda Tuska pokazuje, jak bardzo spolaryzowana jest polska scena polityczna.
Dla jednych szkolna akcja świąteczna staje się narzędziem walki o polityczną narrację, drudzy widzą w prostym zadaniu okazję do przypodobania się politycznym decydentom. Pewne jest jedno, proces wciągania dzieci w bieżącą politykę może być skrajnie niebezpieczny. Nie tylko dla premiera i jego otoczenia, którzy ryzykują oskarżenia o propagandę.
Okazja do wzmocnienia wizerunku „premiera blisko ludzi”, który Tusk próbuje budować od początku swojej politycznej drogi, to jedno, ale nie sposób uciec od pytania, czy tym razem zrobiono to skutecznie?
źr. wPolsce24 za sp91lodz.edu.pl/Republika/niezalezna.pl











