Będzie upadłość wielkiego dewelopera? Decyzja sądu, poszkodowanych może być wiele tysięcy osób

HREIT to jeden z najbardziej znanych deweloperów w Polsce. Jej charyzmatyczny założyciel i szef Michał Sapota był stałym gościem mediów i konferencji branżowych, przekazywał też swoje spostrzeżenia podczas wykładów dla młodzieży.
Gdzie budowała firma Sapoty? Kiedy zaczęły się problemy?
Grupa budowała osiedla mieszkaniowe m.in. w Warszawie, Łodzi, Krakowie, Wrocławiu, Opolu, Świdnicy, Sosnowcu czy Rumi. Kapitał pozyskiwała m.in. od inwestorów, którzy byli kuszeni obietnicami wysokiego zysku.
Pierwsze sygnały, że coś jest nie tak przebiły się do opinii publicznej w 2024 roku. Nabywcy mieszkań zamiast kluczy mogli oglądać ledwo rozpoczętą budowę (tak było np. w Łodzi) zaś inwestorzy nie mogli odzyskać włożonych w biznes pieniędzy. Firma i jej szef uspokajali, że kłopoty są do rozwiązania. Receptą miała być restrukturyzacja, w wyniku którego wierzyciele mieli otrzymać całość należności. Wiosną 2025 roku sąd umorzył postępowanie restrukturyzacyjne. Dlaczego? Bo nie uwierzył w możliwość zaspokojenia roszczeń wierzycieli. HREIT się odwołał. Grudniowa decyzja sądu drugiej instancji jest jednak jasna – żadnej restrukturyzacji nie będzie. Dotyczy to też spółki z grupy HREI, BDC Development.
Aresztowanie i zarzuty na setki milionów
Michał Sapota został zatrzymany po raz pierwszy zatrzymany w listopadzie 2024 roku. Przedstawiono mu zarzuty związane z rachunkowością. Drugie zatrzymanie miało miejsce we wrześniu 2018 roku. Biznesmen został tymczasowo aresztowany, zza krat wyszedł po 70 dniach. Śledczy zarzucają mu oszustwo na kwotę 342 mln zł, dotyczące łącznie 1434 osób.
Michał Sapota nie przyznaje się do przedstawionych zarzutów. Podczas przesłuchań przedstawia szczegółowe wyjaśnienia.
Ilu jest pokrzywdzonych?
Prokuratura Okręgowa w Łodzi wskazuje jednocześnie, że baza inwestorów i nabywców lokali, którzy zawarli umowy i mogą być stronami poszkodowanymi, obejmuje ponad 8 300 pozycji, a spółka udostępniła do sprzedaży co najmniej 3 767 lokali, a w powiązanej spółce kolejne 988 lokali. To oznacza, że ogromna liczba klientów — potencjalnie kilka tysięcy — jest formalnie uwzględniona w prowadzonym śledztwie i postępowaniu. Wcześniej media szacowały, że łączna liczba pokrzywdzonych może wynieść nawet około 10 tys. osób.
źr. wPolsce24 za "Gazeta Wyborcza", "Puls Biznesu"








