Wiceszef MSZ ujawnia w sprawie drona w Osinach. "Słyszałem, że nadleciał z terytorium Ukrainy"

– Na razie nie ma wersji oficjalnej. Natomiast z tego co ja słyszę – to nie jest wersja oficjalna, czekamy na raport – on wleciał z terenu Ukrainy. Co jest o tyle interesujące, że Ukraińcy są najlepiej przygotowanymi ze wszystkich państw do walki z dronami, bo mają z tym do czynienia codziennie. My uważamy, że to był dron rosyjski, który przeleciał przez terytorium Ukrainy - podkreślił Bartoszewski.
Eksplozja w polu kukurydzy
Do incydentu doszło w nocy z wtorku na środę w ubiegłym tygodniu. Obiekt spadł na pole kukurydzy w Osinach i eksplodował, a fala uderzeniowa wybiła szyby w pobliskich domach.
Minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz ocenił, że był to rosyjski dron i nazwał całe zdarzenie „prowokacją”, do której doszło w szczególnym momencie – podczas międzynarodowych dyskusji o pokoju w Ukrainie.
Śledztwo prowadzą wojsko i prokuratura. Szef Prokuratury Okręgowej w Lublinie, Grzegorz Trusiewicz, informował, że według dotychczasowych ustaleń dron nadleciał z kierunku Białorusi, a jego szczątki wciąż znajdowane są nawet ponad 100 metrów od miejsca eksplozji.
MSZ: Rosyjska prowokacja
Choć Bartoszewski wspomniał o „ukraińskim kierunku lotu”, w MSZ utrzymuje się wersja, że mamy do czynienia z rosyjską akcją wymierzoną w Polskę i Ukrainę. Podobne stanowisko przedstawił inny wiceszef MSZ, Marcin Bosacki, który podkreślił, że dron mógł być przeznaczony do użycia przeciwko Ukrainie, ale przeleciał przez jej terytorium i ostatecznie spadł w Polsce.
Polska zareagowała dyplomatycznie – do ambasady Rosji przekazano notę protestacyjną.
źr. wPolsce24 za polsatnews.pl