Skąd się wzięła dziura budżetowa na prawie 300 mld zł? Gość Wiadomości wPolsce24
W Sejmie rozpoczęło się pierwsze czytanie projektu. Do końca stycznia przyszłego budżet państwa musi trafić do prezydenta do podpisu. Przyjęty przez rząd projekt zakłada, że w przyszłym roku dochody budżetu wyniosą prawie 632,85 mld zł, a wydatki sięgną niespełna 921,62 mld zł. Deficyt ma wynieść maksymalnie 288,77 mld zł.
- Ten budżet jest budżetem prawdziwym pokazującym realia, jakie są teraz w Polsce – przekonywał polityk Polski 2050.
- Ale jak w niecały rok uzyskuje się założenia dziury budżetowej na 300 miliardów zł? – dopytywała prowadząca program red. Marta Kielczyk.
Polityk koalicji rządzącej tłumaczył, że to wynik spłaty pewnych zobowiązań np. funduszu covidowego czy rekordowych wydatków na zbrojenia wynoszących 180 mld zł. - Zbroimy się. Nadrabiamy 30 lat zaległości – wyliczał.
Marcin Horała z PiS nie wydawał się być przekonany wyjaśnieniami Piotra Stracha. - W ciągu dwu lat - w tym roku i przyszłym dług publiczny wzrośnie prawie o 10 proc. w stosunku do PKB. To wręcz załamanie stanu finansów publicznych – podkreślał
I przypominał: - Pomimo programów społecznych, pomimo konieczności walki z z kryzysem covidowym, tarcz dla przedsiębiorców, ogromnych zbrojeń i obniżki części podatków zostawiliśmy finanse publiczne w stanie lepszym niż je zastaliśmy,a teraz mamy do czynienia z takim upadkiem z klifu – mówił, tłumacząc, z czego może to wynikać
-Przede wszystkim wynika to z załamania wpływów podatkowych. W tym roku wpływu z CIT, czyli podatku od największych firm wyniosą o 10 mld zł mniej niż zakładano w budżecie. System podatkowy, który naprawiliśmy, jest bardzo szybko psuty i pieniądze znów zaczynają uciekać z budżetu - podkreślił poseł PiS.
wPolsce24