Trump ostro skrytykował swoją rywalkę. Prokurator zastanawia się, czy wszcząć śledztwo ws. jego słów
Cheney, córka byłego wiceprezydenta, była kilka lat temu uznawana za wschodzącą gwiazdę Partii Republikańskiej. Zmienił to konflikt z Trumpem. Będąc jeszcze kongresmanem, nie tylko poparła jego drugi impeachment i oskarżała go o wywołanie zamieszek na Kapitolu, ale także przyjęła zaproszenie do komisji, która je badała, i która była bojkotowana przez Partię Republikańską. Spotkały ją za to nie tylko kary nałożone przez partię, ale także porażka w wyborach z kandydatką popieraną przez Trumpa.
Radykalny jastrząb
W tym sezonie wyborczym Cheney otwarcie popiera Kamalę Harris. Podczas wiecu wyborczego w Arizonie Trump ostro skrytykował jej podejście do wojen.
Jest radykalnym jastrzębiem wojennym. Postawmy ją z karabinem, stojącą, gdy dziewięć luf do niej strzela, ok? Zobaczmy co będzie o tym myśleć, gdy karabiny będą wycelowane w jej twarz” - powiedział – Wiecie, wszyscy są jastrzębiami, gdy siedzą w ładnym budynku w Waszyngtonie i mówią „o rany, wyślijmy 10 tysięcy żołnierzy w paszczę wroga”.
Słowa Trumpa oburzyły lewicę. Sympatyzujące z Demokratami media szeroko cytowały pierwszą część jego słów, zwykle pomijając drugą, i oskarżały go, że chce ją zamordować. Z jakiegoś powodu uznały też słowa o „dziewięciu lufach” za aluzję do plutonu egzekucyjnego, chociaż ten w USA liczy zwykle pięciu członków. Harris powiedziała dziennikarzom, że świadczą o tym, że Trump jest coraz bardziej niestabilny. Każdy, kto chce być prezydentem USA i używa takiej brutalnej retoryki, wyraźnie nie ma kwalifikacji by być prezydentem – stwierdziła na swoim wiecu.
To były groźby karalne?
Być może Trump będzie miał też przez swoje słowa kłopoty z prawem. Prokurator generalna Arizony Kris Mayes, członek Partii Demokratycznej, powiedziała lokalnej telewizji, że rozważa rozpoczęcie w ich sprawie śledztwa. Już poprosiłam szefa mojego oddziału kryminalnego o to, by się im przyjrzał, dokonał analizy, czy kwalifikują się jako groźba śmierci według prawa Arizony – powiedziała. Dodała, że na razie nie jest jasne, czy wypowiedź Trumpa była zwykłą wypowiedzią, którą chroni wolność słowa, czy też była groźbą kryminalną. To jest pytanie, czy przekroczyły granicę. To głęboko niepokojące – stwierdziła.
Sztab kampanijny Trumpa powiedział, że były prezydent nie wycofuje się ze swoich słów – ale zostały one źle zinterpretowane. Prezydent Trump ma 100% racji, że podżegacze wojenni jak Liz Cheney, bardzo szybko wywołują wojny i wysyłają innych Amerykanów, by w nich walczyli, zamiast samemu wziąć udział w walce – powiedziała jego rzecznik prasowa Karoline Leavitt. Gdy Trump był prezydentem, a Cheney kongresmanką, namawiała go, by zostawił amerykańskich żołnierzy w Syrii i przywrócił w siłach zbrojnych ostre techniki przesłuchań podejrzanych o terroryzm.
źr. wPolsce24 za AP