Hollywoodzka aktorka zachęcała Polonię do głosowania na Harris. "Trump chce dać zwycięstwo Putinowi"
- Mój tata (i) moi dwaj wujkowie walczyli w II wojnie światowej. Tata przewróciłby się w grobie, gdyby wiedział, że na prezydenta kandyduje człowiek, który przymila się do rosyjskiego dyktatora zamiast wspierać naszych sojuszników z NATO, którzy walczyli o ochronę Europy Wschodniej - mówiła aktorka na wiecu zorganizowanym przez grupę Polish Americans for Harris (Polonia dla Harris) w Wilkes-Barre, jednym ze skupisk Polonii w Pensylwanii.
- Możecie być pewni, że (prezydent Ukrainy) Wołodymyr Zełenski i przywódcy Europy Zachodniej modlą się o zwycięstwo Harris, bo Trump chce dać zwycięstwo Putinowi. To naraża Polskę i Europę Wschodnią na ryzyko, a także ośmiela dyktatorów na całym świecie - dodała.
Baranski, pochodząca z polskiej rodziny w Buffalo laureatka nagrody Emmy, była gwiazdą środowej inicjatywy działaczy Partii Demokratycznej nastawionej na przekonywanie wyborców o polskich korzeniach w Pensylwanii, uważanej za stan, który może zdecydować o wyniku wyborów prezydenckich 5 listopada. Grupa, w której był też pierwszy urodzony w Polsce kongresmen Tom Malinowski oraz burmistrz Wilkes-Barre, m.in. wzięła udział w mszy w Narodowym Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej, nazywanym Amerykańską Częstochową, oraz chodziła od drzwi do drzwi, zachęcając mieszkańców do oddania głosu na kandydatkę Demokratów. Kampania prowadzona była w hrabstwie Luzerne, gdzie polskie pochodzenie ma ponad 20 proc. mieszkańców i gdzie Polacy stanowią najliczniejszą grupę narodowościową. Jest to region górniczo-przemysłowy, zaś z pobliskiego Scranton pochodzi obecny demokratyczny prezydent Joe Biden.
- To jest +microtargeting+ - coś, czego ani Partia Demokratyczna, ani Partia Republikańska dotąd nie robiły, jeśli chodzi o głosy Polonii. Dawno temu szef kampanii (Billa) Clintona mówił, że nie ma sensu docierać do Polonii, bo ona (i tak) głosuje na Demokratów. Wcale tak nie jest - Polonia niemal zawsze wybiera tego kandydata, który potem wygrywa - powiedział PAP organizator akcji Łukasz Lipiński.
Jak dodał, inicjatywa ma nie tylko zmobilizować wyborców, ale też opracować program i propozycje polityki dobrane pod potrzeby tego elektoratu. Działacz podkreślił, że środowe wysiłki były skupione na wyborcach polskiego pochodzenia, którzy wciąż nie zdecydowali, na kogo zagłosują. Lipiński zapowiedział, że planowane są kolejne, większe działania tego typu.
W Pensylwanii mieszka ok. 700 tys. osób polskiego pochodzenia, co stanowi ok. 5 proc. ludności. Jest to też stan, któremu sztaby wyborcze obojga kandydatów, Harris i Donalda Trumpa, poświęcają najwięcej uwagi, czasu i środków. W 2020 r. Biden wygrał tam przewagą zaledwie 80 tys. głosów i sondaże sugerują, że podobnie niewielka różnica może przesądzić o wyniku wyborów także w tym roku. Według średniej z sondaży stanowych, wyliczonej przez "New York Times", Harris ma nad Trumpem przewagę mniej niż jednego punktu procentowego.
źr. wPolsce24 za PAP (Z Waszyngtonu Oskar Górzyński)