To jeden z ważniejszych tematów w polityce wewnętrznej w Izraelu. Siedem tysięcy utraortodoksyjnych Żydów trafi do armii
Decyzja o powołaniu do wojska ultraortodoksyjnych Żydów została podjęta jeszcze za poprzedniego ministra Joawa Gallanta, który został zdymisjonowany przez premiera Izraela Benjamina Netanjahu. Nowy szef resortu obrony postanowił nie odwoływać decyzji swojego poprzednika.
Dyskusja wokół służby wojskowej ultraortodoksyjnych Żydów jest jednym z ważniejszych tematów w polityce wewnętrznej w Izraelu. Dekady prób zarówno rządu, jak i sądów, aby rozwiązać ten problem, nie przyniosły efektów. Zarówno religijni, jak i polityczni liderzy społeczności charedich zdecydowanie odrzucają próby poboru młodych mężczyzn do wojska.
Ultraortodoksyjni partnerzy koalicyjni Netanjahu starali się zatwierdzić prawo, które wykluczyłoby ze służby wojskowej charedich po tym, gdy obowiązujące przez dekady przepisy straciły aktualność, a Sąd Najwyższy w czerwcu uznał, że nie miały one podstawy prawnej.
Badania opinii publicznej dowodzą, że ogromna większość izraelskiego społeczeństwa jest przeciwna wyjątkom dla ortodoksyjnych żydów. W ubiegłym roku, tuż przed wybuchem konfliktu zbrojnego z palestyńskim Hamasem, opublikowano sondaż Instytutu Studiów nad Bezpieczeństwem Narodowym (INSS), z którego wynikało, że niemal 70 proc. respondentów była przeciwna zwolnieniom charedich z obowiązkowej służby wojskowej.
Służba wojskowa w Izraelu jest obowiązkowa zarówno dla mężczyzn, jak i kobiet powyżej 18. roku życia. Trwa niemal trzy lata.
źr. wPolsce24 za PAP