Nie żyje legenda światowej sceny. W wieku 74 lat zmarł jeden z najbardziej charakterystycznych "głosów" ostatnich trzech dekad

Chris Rea w trakcie swojej kariery nagrał 25 solowych albumów. Dwa z nich – „The Road To Hell” (1989) oraz „Auberge” (1991) – dotarły na pierwsze miejsce brytyjskiej listy przebojów. Artysta wyróżniał się charakterystycznym, zachrypniętym głosem oraz rozpoznawalnym stylem gry na gitarze slide.
Według szacunków twórczość Rea sprzedała się w nakładzie około 40 milionów płyt na całym świecie. Jego piosenki na stałe wpisały się w kanon muzyki rockowej i bluesowej, a świąteczny utwór „Driving Home For Christmas” do dziś pozostaje jednym z najbardziej rozpoznawalnych przebojów bożonarodzeniowych.
Jak informuje Wikipedia, od 1994 zmagał się z licznymi problemami ze zdrowiem. Najpierw zachorował na wrzody żołądka, później chorował na zapalenie otrzewnej. W 2000 zdiagnozowano u niego raka trzustki, po czym przeszedł operację wycięcia trzustki, dwunastnicy i pęcherzyka żółciowego. W 2016 przeszedł udar, a pod koniec 2017 zemdlał na scenie podczas koncertu w New Theatre w Oxfordzie, wskutek czego reszta koncertów na jego trasie została odwołana.
Informację o śmierci artysty przekazała rodzina.
źr. wPolsce24 za PAP, Wikipedia








