Warszawa w awangardzie postępu. Ma swoje tęczowe muzeum
Jego inauguracja została zapowiedziana przez berliński dziennik „Der Tagesspiegel”, który przeprowadził rozmowę z dyrektorem Krzysztofem Kliszczyńskim. Pan dyrektor (a może raczej „osoba dyrektorska”, bo nigdy nie wiadomo, jak to z tą tożsamością dzisiaj bywa) ujawnił niemieckiej gazecie, że kierowanej przez niego placówce udało się zgromadzić 120 tysięcy eksponatów. „Muzeum gromadzi bardzo osobiste obiekty, takie jak fotografie pracownika ambasady, listy miłosne z lat 60. czy zdjęcia grup lesbijskich z lat 80. ubiegłego wieku” – wyliczał Kliszczyński.
I dodał, że chodzi o stworzenie w centrum Warszawy „bezpiecznego i przyjaznego miejsca”, będącego zarazem oficjalną instytucją środowiska LGBTQIA+. Zapewniał, że od czasu rozpoczęcia prac nad muzeum nie napotkał żadnego oporu – przynajmniej ze strony polityków czy władz miasta, które oficjalnie wspierają placówkę.
I faktycznie przedstawiciele władz Warszawy w lecie tak anonsowali otwarcie placówki: „Już jesienią będziemy mogli zwiedzać w Warszawie Queer Muzeum tworzone przez Lambda Warszawa” – cieszyła się na platformie X Aldona Machnowska, zastępczyni Prezydenta Miasta Stołecznego Warszawa, choć dziś już trudno ten wpis na X znaleźć.
Okazuje się, że warszawski ratusz wsparł tęczowe muzeum nie tylko dobrym słowem. Jak dowiedziały się media, miejskie władze wynajęły Stowarzyszeniu Lambda Warszawa lokal w samym centrum stolicy – przy ulicy Marszałkowskiej 83 – na preferencyjnych warunkach, a do tego przyznały mu w konkursie 150 tys. zł.
Doprawdy piękny gest. Ciekawe tylko dlaczego prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski nie uznał za stosowane się tym sukcesem - na światową przecież miarę - pochwalić?
źr. wPolsce za DW/X/tysol