Polska

Prędzej umrzesz, niż cię przyjmą. Czy polskie szpitale przestają działać?

opublikowano:
AW_Szpital_08102019_07.webp
Obniżenie składki zdrowotnej raczej szpitalom nie pomoże (fot. Fratria/Andrzej Wiktor)
Umierający ludzie z udarem mózgu przyjmowani na SOR po trzech godzinach. Kobieta z ciężkim nowotworem czekająca trzy dni, żeby dostać się dna właściwy oddział. Takie historie słyszymy niemal codziennie. Czy polskie szpitale przestają działać?

- W czasie oczekiwania na podjeździe pod szpitalami (SOR-ami), niejednokrotnie z pacjentami w ciężkim stanie, na przykład z podejrzeniem udaru mózgu, oczekujemy blisko 2-3 godziny. Zgodnie z ustawą o Państwowym Ratownictwie Medycznym czas przekazania od zespołu ratownictwa medycznego powinien wynosić maksymalnie 15 minut, oraz czas wyjazdu do pacjenta w stanie zagrożenia życia wynosi 60 sekund – mówi w rozmowie z lokalnym portalem ratownik medyczny z Trójmiasta.

Sygnalizowany od dłuższego czasu

- Niezrozumiałym dla mnie jest wpisywanie odmowy przyjęcia pacjenta na Izbę Przyjęć w szpitalu PCK w Gdyni - mimo wolnych łóżek. Zarówno ja, jak i wielu moich kolegów możemy potwierdzić ten fakt, który de facto jest odnotowywany w dokumentacji medycznej pogotowia pt. "czas przybycia do podmiotu leczniczego" oraz "czas przekazania pacjenta" - dodaje ratownik, którego wstrząsającą opowieść publikuje portal trojmiasto.pl.

Dramat odzwierciedlają dane. Tylko w lutym i tylko w Gdyni karetki aż 16 razy czekały na przyjęcie pacjenta na Szpitalny Oddział Ratunkowy, uwaga, tylko jednej placówki – Szpitala św. Wincentego a Paulo w Gdyni. W rozmowie z trojmiasto.pl wszystko potwierdza Ryszard Karpiński, dyrektor SP ZZOZ MSPR z Przychodnią w Sopocie. - Problem długiego oczekiwania Zespołu Ratownictwa Medycznego na przyjęcie pacjenta przez personel szpitala jest sygnalizowany od dłuższego czasu. Blokowanie ambulansu w szpitalu powoduje nieudzielenie pomocy innym pacjentom w stanach zagrożenia zdrowia – mówi Karpiński.

Dramaty w Szpitalu Bielańskim

Równie dramatyczne opowieści przynosi „Gazeta Wyborcza”, opisując sytuację na SOR Szpitala Bielańskiego w Warszawie. Tu wprawdzie zostanie się przyjętym, ale zamiast pomocy na odpowiednim oddziale, pacjentów czeka długie oczekiwanie. Zdaniem „Wyborczej”: w mękach i fatalnych warunkach.

- Teściowa, 83 lata, pojechała na SOR Szpitala Bielańskiego z objawami wody w płucach i nadbrzuszu. Potem się okazało, że to rak jajnika w zaawansowanym stadium. Trzy dni spędziła na SOR-ze, zanim przenieśli ją na oddział ginekologiczny – opowiada „Wyborczej” jedna z warszawianek.

- W styczniu tego roku, trzy dni przed śmiercią męża, znów trafiliśmy na SOR Bielańskiego, tym razem z karetki, bo mąż dostał ataku padaczki w domu. Dzięki temu, że mam tam znajomego, mogłam przebywać z mężem w czerwonej części SOR-u, gdzie dojeżdżają karetki. Tym razem mąż dostał łóżko, jak wyjęte z lat 80., pokryte ceratą, na to rzucony kawałek prześcieradła i dziurawy koc do przykrycia. Salowe mówiły, żebyśmy się cieszyli, że jest czymkolwiek przykryty, bo zazwyczaj takich rzeczy brakuje – opowiada z kolei żona zmarłego pacjenta z glejakiem mózgu.

Dyrektorka Szpitala Bielańskiego Dorota Gałczyńska-Zych nie ukrywa, że opisywany przez pacjentów problem jest realny. Przyznaje, że chorzy spędzają na SOR-ze dłużej, niż dobę. Czasem dwie, niekiedy trzy. I że czasami muszą spać w fotelach, bo brakuje dla nich łóżek. Zdaniem Gałczyńskiej-Zych SOR-y w takich szpitalach, jak jej, są po prostu przeciążone.

- Ratownictwo medyczne funkcjonuje w całej Polsce według jednego systemu. A nie da się przyłożyć jednego rozwiązania do małych i dużych miast. Liczba szpitali w Warszawie jest taka sama jak 20 lat temu, ale populacja miasta znacząco wzrosła - zauważa Gałczyńska-Zych w rozmowie z "Wyborczą". 

Warto przypomnieć, że minister zdrowia Izabela Leszczyna uważa, iż sytuacja w polskiej ochronie zdrowia zaczęła się za jej rządów poprawiać. Jej zdaniem udało się wprowadzić kilka ważnych projektów w tym obszarze. Nie bardzo jednak wiadomo, jakich.

Źr. wPolsce24 za trojmiasto.pl, "Gazeta Wyborcza"

 

 

Polska

Trwają protesty przed Sądem Najwyższym. Morawiecki: Oni chcą oddać władzę Berlinowi

opublikowano:
1976904_6.webp
Mateusz Morawiecki na proteście przed Sądem Najwyższym (fot. wPolsce24)
W Sądzie Najwyższym trwają posiedzenia jawne ws. protestów przeciw wyborowi prezydenta. Jednocześnie przed budynkiem SN zebrały się dwie grupy demonstrantów. Mniej liczna grupa domaga się unieważnienia wyborów, bardziej liczna potwierdzenia ich wyniku.
Polska

Polacy bronią wyniku wyborów: Władza nie potrafi przegrywać

opublikowano:
wiadomości.webp
Sąd Najwyższy rozpatrywał w piątek protesty przeciw wyborowi prezydenta. Przed siedzibą trybunału zebrały się dwie grupy demonstrantów: mniej liczna domagała się unieważnienia wyborów, a liczniejsza potwierdzenia ich wyniku.
Polska

PiS wybrał prezesa. „Wierzę, że dam radę. Ten czarny okres musi się skończyć”

opublikowano:
mid-25628227 ok.webp
Jarosław Kaczyński na VII kongresie Prawa i Sprawiedliwości (fot. PAP/Piotr Polak)
Podczas kongresu Prawa i Sprawiedliwości w Przysusze Jarosław Kaczyński został wybrany na prezesa partii na kolejną kadencję. - Mam już swoje lata, ale wierzę, że dam radę; ten czarny okres, który w tej chwili przeżywamy musi się skończyć - podkreślił szef PiS.
Polska

Donald Tusk nie wierzy, że Polskę zalewają imigranci z Niemiec i grozi Bąkiewiczowi

opublikowano:
mid-25630087 ok.webp
PAP/Przemysław Piątkowski
To nieprawda, że Polska jest zalewana przez nielegalnych imigrantów ze strony zachodniej – mówił szef polskiego rządu, odpowiadając na pytanie dziennikarza telewizji wPolsce24 o sytuację na granicy polsko-niemieckiej. I pogroził aktywistom z Ruchu Obrony Granic: Zrobimy z tym porządek.
Polska

Polscy strażnicy na gwizdek niemieckiej policji odbierają migrantów. Zdumiewające relacje z zachodniej granicy

opublikowano:
Bąkiewicz.webp
Na zachodniej granicy sytuacja jest tragiczna: od wielu miesięcy Niemcy przerzucają nam migrantów, państwo polskie nie potrafi się przed tym bronić. Ba, nie chce się przed tym bronić – mówi w programie Budzimy Się wPolsce Robert Bąkiewicz z Ruchu Obrony Granic.
Polska

Prokuratorzy Bodnara w Sądzie Najwyższym. Chcą badać akta spraw z protestów wyborczych

opublikowano:
AW_Sady_05022020_01.webp
((fot. Fratria/Andrzej Wiktor)
Dwóch prokuratorów Prokuratury Krajowej weszło do Sądu Najwyższego, domagając się dostępu do akt spraw z protestów wyborczych. Swoje żądania tłumaczyli poleceniem, jakie otrzymali od przełożonych.