Kryzys zdrowia, rekordowy deficyt i „syndykat” władzy. Jak rząd Tuska zmienia Polskę – analiza krytyków
Kryzys w służbie zdrowia: zamykane oddziały i dramat na SOR-ach
Według krytyków, jednym z najbardziej jaskrawych dowodów na rozminięcie się obietnic z rzeczywistością jest sytuacja w służbie zdrowia. Mimo zapowiedzi Bartosza Arłukowicza, Sławomira Nitrasa i Donalda Tuska o zniesieniu limitów w NFZ, limity dla szpitali wciąż obowiązują. W praktyce oznacza to, że placówki nadal muszą ograniczać liczbę świadczeń, a pacjenci – czekać w kolejkach.
Szczególnie dramatycznie wygląda sytuacja w regionach peryferyjnych, jak Podkarpacie czy Bieszczady, gdzie zamyka się oddziały położnicze. Dla ciężarnych kobiet oznacza to często dziesiątki kilometrów do najbliższego szpitala – w dodatku zimą, przy trudnych warunkach na drogach. Krytycy ostrzegają, że to realne ryzyko dla życia matek i noworodków.
Symbolicznym obrazem tego kryzysu stały się Szpitalne Oddziały Ratunkowe, gdzie – jak relacjonują lekarze i świadkowie –
porody odbywają się nieraz w tych samych przestrzeniach, co przyjęcia ofiar wypadków czy osób nietrzeźwych, kierowanych na SOR zamiast do izb wytrzeźwień. W zestawieniu z hasłem „nigdy nie będziesz szła sama” ma to brzmieć jak szczególnie bolesny kontrast.
Pieniędzy więcej, a szpitale na „chwilówkach”
Krytycy polityki zdrowotnej obecnego rządu zwracają uwagę, że formalnie pieniędzy w systemie jest dziś więcej niż kilka lat temu – ale sposób zarządzania prowadzi do deficytów szpitali i ich faktycznego bankructwa.
Na tę sytuację miały złożyć się trzy czynniki:
-
załamanie budżetu NFZ po 2020 roku, po okresie pandemii COVID-19,
-
wprowadzony Polski Ład z wysokimi składkami zdrowotnymi,
-
kosztowne leczenie pacjentów z Ukrainy, w tym zabiegi wysokospecjalistyczne.
Według dyrektorów szpitali, zamiast stabilnego finansowania, wiele placówek zmuszonych jest ratować się „chwilówkami” i kredytami, tylko po to, by utrzymać bieżące funkcjonowanie.
Seniorzy między lekami a jedzeniem
Osobnym, ale ściśle powiązanym problemem jest dostępność leków dla seniorów. Stwierdzenie przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia, że leki są rzekomo często wykupywane „na zasadzie kaprysu”, wywołało falę oburzenia.
Na terenach wiejskich obraz wygląda zupełnie inaczej:
osoby starsze, z niskimi emeryturami, stoją co miesiąc przed dramatycznym wyborem – kupić leki czy jedzenie.
Zapowiedzi „walki z marnotrawstwem leków” i szukania oszczędności w tym obszarze są odbierane jako „złowróżbne” – zamiast rozwiązań systemowych, seniorzy słyszą, że to oni są problemem.
Historyczny deficyt: konsumpcja zamiast inwestycji?
Kolejnym celem krytyki jest budżet państwa na kolejny rok. Przy zakładanych:
-
wydatkach rzędu ok. 919 mld zł,
-
dochodach ok. 647 mld zł,
deficyt ma wynieść blisko 272 mld zł, co jest rekordową dziurą budżetową mimo założeń:
-
wzrost PKB na poziomie ok. 3,5 proc.,
-
inflacja ok. 3 proc.
W normalnych warunkach tak korzystne wskaźniki makroekonomiczne powinny przekładać się na rosnące dochody państwa. Krytycy twierdzą, że skoro tak się nie dzieje, to problemem jest struktura wydatków i zarządzanie finansami, a nie wyłącznie sytuacja gospodarcza.
Co więcej – ich zdaniem – deficyt ma charakter przede wszystkim konsumpcyjny, a nie rozwojowy. Jako przykład wskazuje się odwołanie lub zamrożenie dużych projektów inwestycyjnych, takich jak:
-
Centralny Port Komunikacyjny (CPK),
-
projekt Odra,
-
inwestycje pokroju Intel Atom.
W tej optyce obecna polityka fiskalna to raczej gaszenie bieżących potrzeb politycznych niż budowanie długoterminowego potencjału gospodarki.
KSeF: cyfrowa pułapka na mały biznes?
Od początku przyszłego roku ma zostać wdrożony Krajowy System e-Faktur (KSeF) – centralny system wymiany faktur między przedsiębiorcami a fiskusem. Oficjalnie ma on uszczelnić system podatkowy i ułatwić rozliczenia. Krytycy widzą w nim jednak przede wszystkim twarde, sztywne spięcie firm z urzędem skarbowym.
Największe obawy dotyczą:
-
starszych przedsiębiorców,
-
małych sklepów osiedlowych, lokalnych punktów usługowych,
-
osób, które do tej pory nie pracowały na zaawansowanych systemach księgowych.
Bez masowych, rzetelnych szkoleń i prostych narzędzi wielu z nich może zwyczajnie nie poradzić sobie z obsługą systemu, nie wychwycić błędów w e-fakturach i wpaść w spiralę kar nakładanych „z automatu”. W czarnym scenariuszu zamiast uszczelnienia podatków KSeF doprowadzi do fali upadłości małych firm, które nie odnajdą się w nowej rzeczywistości.
Język „mafii” i „syndykatu”: brutalizacja polityki
Sfera gospodarki i usług publicznych to jednak tylko jedna część obrazu. Drugą jest brutalizacja języka i praktyk politycznych.
Donald Tusk użył publicznie określeń „mafia” i „syndykat”, opisując swoich przeciwników jako układ złożony z „twarzy mafioza, agenta i polityka PiS” i sugerując, że trzeba zrobić wszystko, by „nigdy już władzy nie odzyskali”.
Z perspektywy krytyków ma to być świadome zdehumanizowanie opozycji – zepchnięcie jej poza demokratyczną ramę, w której przeciwników się zwalcza, ale nie traktuje jak kryminalistów z definicji.
Plan: atomizacja prawicy do 2027 roku
W tej logice mieści się – jak twierdzą komentatorzy – strategia atomizacji prawicy przed wyborami w 2027 roku.
Zamiast klasycznego sporu z Prawem i Sprawiedliwością, uwaga i ostrze ataku mają być przenoszone m.in. na Konfederację Korony Polskiej, której grozi się np. delegalizacją.
Celem miałoby być skłócenie i rozdrobnienie elektoratu prawicowego, tak aby żadna formacja po tej stronie nie była w stanie samodzielnie zagrozić obecnej koalicji.
Sprawa Barbary Skrzypek: oskarżenia o nieludzkie traktowanie
Jednym z najbardziej poruszających wątków w tej debacie jest śmierć Barbary Skrzypek.
Jak podkreślają krytycy rządu, była ona:
-
dwukrotnie przesłuchiwana przez prokurator Ewę Wrzosek,
-
pozbawiona asysty adwokata podczas przesłuchania,
-
wkrótce potem – zmarła na zawał serca, dwa dni po przymusowym stawiennictwie.
Dodatkowe oburzenie wywołał fakt, że śledztwo w sprawie jej śmierci umorzono 4 grudnia, w dzień św. Barbary – co część komentatorów uznała za cyniczny, wręcz szyderczy gest. W narracji krytyków to symbol państwa, w którym „bandyci przebrani za władzę” mają stać ponad społeczeństwem i elementarną empatią.
Nepotyzm i przywileje: KPO, kuratorka w Desie, „szafiarka” i poważna sztuka
Na obraz obecnej władzy nakładają się również zarzuty nepotyzmu i korzystania z przywilejów przez osoby z nią związane.
KPO dla najbliższych władzy
Krytycy wskazują m.in. na przypadki, w których osoby z bliskiego otoczenia polityków rządzącej koalicji mają otrzymywać znaczące środki z Krajowego Planu Odbudowy (KPO).
Przykładem jest biznes żony marszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego, który miał skorzystać z dofinansowania, podczas gdy wielu przedsiębiorców – którzy docelowo będą współfinansować spłatę unijnych środków – pozostaje bez realnego dostępu do tych pieniędzy.
W tej optyce trudno uwierzyć, że Lewica jest wiarygodnym rzecznikiem „zwykłych pacjentów” w systemie ochrony zdrowia, skoro jej liderzy mają być beneficjentami unijnego strumienia środków.
Katarzyna Tusk w Desie Unicum
Ogromne emocje w sieci wywołała też wiadomość, że Katarzyna Tusk Cudna, córka premiera, została kuratorką wystawy w prestiżowym domu aukcyjnym Desa Unicum.
Dla wielu internautów to przykład symbolicznej nobilitacji z tytułu nazwiska, a nie dorobku w świecie sztuki. Fakt, że dotąd była kojarzona przede wszystkim jako „szafiarka”, blogerka modowa i influencerka, tylko wzmocnił narrację o nadużywaniu wpływów i budowaniu rodzinnych karier w instytucjach kultury.
Kryptowaluty, „ruska mafia” i kompromitacja wizerunkowa
Do katalogu zarzutów dochodzi też sposób, w jaki władza i sprzyjające jej media zajmują się tematami gospodarczymi i technologicznymi, np. kryptowalutami.
W jednej z głośnych spraw próbowano powiązać polskie firmy z branży krypto, takie jak Zonda Crypto, z „ruską mafią” i otoczeniem PiS. Problem w tym, że – jak przypominają eksperci – spółka ta działa na podstawie licencji estońskiej, która zabrania wejścia na rynek osobom z rosyjskim paszportem.
Z perspektywy krytyków cała akcja była dowodem na:
-
brak elementarnej wiedzy polityków na temat kryptowalut,
-
instrumentalne używanie poważnych oskarżeń („mafie”, „rosyjskie wpływy”) w wojnie politycznej,
-
ośmieszanie Polski na arenie międzynarodowej, która w debacie o nowych technologiach wygląda jak kraj, w którym straszy się obywateli tym, czego się nie rozumie.
Podsumowanie: kryzys systemowy czy tylko ostry spór polityczny?
Z punktu widzenia krytyków rządu Donalda Tuska obecna sytuacja w Polsce to nakładające się na siebie kryzysy:
-
zdrowotny – z zamykanymi oddziałami, zadłużonymi szpitalami i dramatem seniorów,
-
finansów publicznych – z historycznym deficytem przy deklarowanym wzroście PKB,
-
ustrojowy i kulturowy – z brutalizacją języka, zdehumanizowaniem opozycji, spornymi działaniami prokuratury i oskarżeniami o nepotyzm,
-
wizerunkowy – gdy w sprawach takich jak kryptowaluty państwo zachowuje się w sposób, który eksperci oceniają jako niekompetentny i kompromitujący.
Zwolennicy rządu będą podkreślać inne aspekty: stabilizację inflacji, wzrost gospodarczy czy deklarowane inwestycje w obronność i ochronę zdrowia. Jednak z perspektywy tych, którzy dziś mówią o „syndykacie władzy”, to wszystko nie wystarcza, by zasłonić pytanie najważniejsze:
czy Polska zmierza w stronę państwa nowoczesnego i sprawiedliwego, czy raczej w kierunku systemu, w którym rosną długi, mnożą się przywileje, a zwykły obywatel zostaje sam – w kolejce do lekarza, w starciu z KSeF-em i w politycznym krzyku?
źr. wPolsce24




