Magazyn

Magazyn

Jimmy Carter, jako pierwszy prezydent USA, świętuje dziś setne urodziny

author

Zespół wPolsce24.tv

Telewizja informacyjno-publicystyczna

  • 1 października 2024
  • Czas: sek

Były prezydent USA Jimmy Carter obchodzi dzisiaj setne urodziny. Jest pierwszym przywódcą USA, któremu udało się dożyć takiego wieku.

Carter urodził się 1 października 1924 roku, w małej wiosce Plains w Georgii jako najstarsze dziecko pielęgniarki i właściciela sklepu. Z racji zawodu swojej mamy był pierwszym amerykańskim prezydentem, który urodził się w szpitalu. Jego rodzina była względnie zamożna, a on sam miał szczęśliwe dzieciństwo. Jako nastolatek, dostał w prezencie od ojca akr ziemi, na której sadził orzeszki i je sprzedawał. Wielki Kryzys nie dotknął Carterów zbyt mocno, dzięki rządowym dopłatom dla farmerów.

Carter od dzieciństwa marzył, by zostać marynarzem. Jako student politechniki w Georgii zapisał się do Korpusu Szkoleniowego Oficerów Rezerwy. W 1943 roku udało mu się dostać do Akademii Morskiej USA. W tym samym czasie zakochał się także w Rosalynn Smith, koleżance swojej siostry. Pobrali się wkrótce po zakończeniu przez niego nauki i pozostali małżeństwem aż do jej śmierci w 2023 roku.

Powrót na farmę

W marynarce wojennej Carter służył na okrętach podwodnych. W 1952 roku dołączył do programu okrętów atomowych. Dowodził nim późniejszy admirał Hyman G. Rickover. Ten oficer był znany z wyśrubowanych standardów wobec swoich ludzi, ale Carter go polubił. Twierdził później, że oprócz jego rodziców, nikt nie miał na niego takiego wpływu jak on. Carter chciał się dostać na USS Seawolf, który miał być drugim atomowym okrętem podwodnym w US Navy. Musiał jednak zrezygnować z tych planów po śmierci ojca na raka. Wystąpił z wojska i wrócił do domu, by zająć się rodzinną farmą.

Po podziale majątku między rodzeństwo okazało się, że Carter nie odziedziczył zbyt wiele i przez kilka lat żył w sporej biedzie. Zarządzanie farmą też nie było łatwe – na brak umiejętności nałożyła się susza i Carter musiał się coraz bardziej zapożyczać, żeby nie zbankrutować. Równocześnie jednak uczył się rolnictwa, a jego żona księgowości. Po pierwszym roku jego farma ledwie wyszła na zero, ale wkrótce potem ich biznes sprzedaży orzeszków się rozwinął i przyniósł im niezłe pieniądze.

Carter zostaje politykiem

Swoją karierę polityczną Carter rozpoczął w 1962 roku. Ogłosił wtedy, na dwa tygodnie przed wyborami, że będzie się starał o miejsce w senacie stanowym Georgii. Przegrał wybory, ale wkrótce wyszło na jaw, że część głosów oddanych na jego rywala była oszustwem. W drugich wyborach udało mu się już zwyciężyć. Kiedy jego największy przeciwnik, Bo Calaway, przeszedł do Republikanów i został kongresmanem, Carter postanowił odebrać mu to miejsce. Kiedy jednak Calaway zdecydował się odejść z Izby Reprezentantów i zawalczyć o urząd gubernatora Georgii, Carter też się na to zdecydował.

Jako umiarkowany Demokrata i zwolennik praw obywatelskich dla czarnoskórych, przegrał prawybory, a nowym gubernatorem został segregacjonista Lester Maddox.

Carter wrócił na farmę, by przygotować się do kolejnych wyborów. W tym okresie wrócił również do chrześcijaństwa, które było dla niego bardzo ważne przez resztę jego życia. Podczas drugiej kampanii bardziej wspierał rasistowską politykę południa. Wygrał i zaraz po wyborach całkowicie z nią zerwał. Czarnoskóry senator stanowy Leroy Johnson powiedział potem mediom, że doskonale rozumie, że ten podstęp był jedynym sposobem, w jaki mógł wygrać. Walka o równouprawnienie była ważnym elementem jego rządów.

Jimmy kto?

W 1974 roku Carter ogłosił, że wystartuje w prawyborach prezydenckich Demokratów. Był wtedy praktycznie nieznany poza Georgią, a jego przeciwnicy uknuli dla niego przezwisko. „Jimmy Kto?”. Zamiast z tym walczyć, Carter zaczął wtedy używać zdrobniałej formy swojego imienia. Błyskawicznie też zaczął zyskiwać na popularności. Szybko został faworytem, a ostatecznie zwyciężył i dostał nominację.

Jego rywalem w wyborach był Gerald Ford, który został prezydentem, gdy Richard Nixon odszedł po aferze Watergate. Ford zdecydował się ułaskawić poprzednika. Dziś historycy uważają, że była to słuszna decyzja, która pozwoliła Amerykanom zostawić Watergate za sobą, ale wtedy tak tego nie postrzegano, i to ułaskawienie wywołało w USA falę oburzenia.

Wszyscy myśleli, że Carter, jako człowiek z zewnątrz, nieumoczony w waszyngtońskie afery, ma zwycięstwo w kieszeni. Ford jednak zaczął odzyskiwać popularność, a tuż przed wyborami niektóre sondaże dawały mu nawet zwycięstwo. Carter ostatecznie wygrał, ale jego przewaga była minimalna.

Trudne rządy przeciętnego prezydenta

Jego kadencja nie była łatwa. USA przechodziły wtedy poważny kryzys gospodarczy i szalejącą inflację. W 1979 roku USA dotknął też kryzys energetyczny. Aby dać Amerykanom dobry przykład, Carter zainstalował na Białym Domu fotowoltaikę, przykręcił ogrzewanie i zaczął chodzić w grubych swetrach. Niewiele to dało, a jego kiepskie stosunki z Kongresem nie poprawiły sytuacji.

Na arenie międzynarodowej miał więcej sukcesów. To za jego rządów podpisano Porozumienie z Camp David czy traktat SALT II, który ograniczył liczbę głowic atomowych. Oddał też Panamie kontrolę nad Kanałem Panamskim. To jednak inne wydarzenie dziś najbardziej kojarzy się z jego rządami.

W 1979 roku w Iranie doszło do rewolucji, po której władze objęli radykalni islamiści. Carter próbował początkowo się z nimi dogadać. W październiku władze USA pozwoliły jednak obalonemu szachowi na leczenie chłoniaka w nowojorskim szpitalu. To rozwścieczyło irańskich radykałów. 4 listopada 1979 zradykalizowani studenci zajęli ambasadę USA i wzięli 53 amerykańskich zakładników. Carterowi nie udało się ich odbić, i przekreśliło to jego szanse na reelekcję.

Później jego zwolennicy twierdzili, że ludzie Ronalda Reagana dogadali się z władzami Iranu, by te ich nie wypuściły przed wyborami.

Aktywna emerytura

Po odejściu z Białego Domu Carter przeszedł na polityczną emeryturę. Ta była jednak bardzo aktywna. Zajął się nieformalną dyplomacją. Odwiedzał punkty zapalne na całym świecie i pomagał zwaśnionym stronom w negocjacjach. W 2002 roku dostał pokojową nagrodę Nobla. Nie brak jednak opinii, że przyznano mu ją za krytykę administracji Busha i jej planów wojny z Irakiem.

Carter widział rządy wielu swoich następców. Krytykował Reagana, ale też zgadzał się z nim w wielu kwestiach. Miał raczej kiepskie stosunki z Clintonem - głównie dlatego, że jako osobie wierzącej bardzo nie podobał mu się jego romans z Monicą Levinski. George’a Busha ostro krytykował za Irak i twierdził nawet, że był najgorszym prezydentem w historii. Baracka Obamę chwalił na początku, ale nie podobało mu się jego zamiłowanie do ataków dronami, w których zginęło wiele cywili, a także utrzymanie więzienia w Guantanamo.

Z Donaldem Trumpem, o dziwo, miał całkiem niezłe stosunki. Początkowo twierdził wprawdzie, że wygrał wybory dzięki wsparciu Rosji, ale później chwalił próbę reformy przepisów imigracyjnych i zgadzał się z nim co do zagrożenia, jakie stanowią Chiny. Krytykował też amerykańskie media za to, że traktowały go bardzo negatywnie.

Nawet rodzina nie sądziła, że będzie żył tak długo

W 2015 roku stan jego zdrowia gwałtownie się pogorszył. 18 lutego 2023 roku założona przez niego organizacja Carter Center ogłosiła, że po serii krótkich pobytów w szpitalu Carter postanowił spędzić resztę swoich dni w hospicjum domowym. Ujawnili, że cierpi na śmiertelną chorobę, ale nie zdradzili na jaką.

Dzisiaj Carter świętuje, jako pierwszy były prezydent USA, setne urodziny. Główne obchody odbędą się w jego rodzinnym miasteczku Plains, gdzie wieczorem zaplanowano okolicznościowy koncert.

Wcześniej, 17 września, Carter Center zorganizowała muzyczną galę ku jego czci, na której zebrano 1,2 miliona dolarów na dalszą działalność. Niektórzy muzycy, którzy na niej wystąpili, pomagali mu wcześniej w kampanii prezydenckiej. Dziś wieczorem relacja z tej gali zostanie nadana przez nadawców publicznych w Georgii. Organizacja Habitat for Humanity, którą mocno wspierał, uczciła jego urodziny budując 30 domów dla biednych w St. Paul.

Carter raczej nie weźmie udziału w tych uroczystościach. Ostatni raz widziano go publicznie w zeszłym roku, na pogrzebie żony. Poruszał się na wózku i był wyraźnie wycieńczony. Jego syn Jason przyznał, że rodzina nie spodziewała się, że będą jeszcze świętować jego urodziny. „Nie każdy dostaje sto lat na tym świecie, a kiedy ktoś je dostaje, i kiedy używa tego czasu, by zrobić tak wiele dobrego dla tak wielu osób, to warto to świętować” - powiedział.

Źródło: wPolsce24 na podst. AP 

Zdjęcie: Official White House photo by Pete Souza/Domena publiczna

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych

Najczęściej oglądane

Quantcast