USA zaproponowały Izraelowi podpisanie zawieszenia broni z Libanem. Ich propozycja została jednak odrzucona.

W ostatnich tygodniach Izrael zabrał się za rozprawę z Hezbollahem. Izraelskie służby doprowadziły do eksplozji pagerów i komórek terrorystów, a wojsko wyeliminowało szereg przywódców tej organizacji. Od poniedziałku trwają też nieprzerwanie naloty na cele Hezbollahu w  Libanie, w który życie miało stracić już ponad pół tysiąca osób.

W tym samym czasie izraelskie wojsko przeprowadza ćwiczenia 7. Brygady w odległości kilku kilometrów od granicy Libanu, w których symuluje inwazję na ten kraj. Działania Izraela obudziły obawy, że dojdzie do inwazji lądowej, która może przerodzić się w wojnę, która obejmie cały bliski wschód. Hezbollah jest bowiem otwarcie wspierany przez Iran. Z tego powodu USA i sojusznicy zaproponowali obu stronom 21-dniowe zawieszenie broni, by sytuacja nieco się uspokoiła.

Pełniący obowiązki premiera Libanu Nadżib Mikati powiedział dziennikarzom agencji Reutersa, że ma nadzieję, że uda się zawrzeć takie porozumienie. W jego rządzie znajdują się ministrowie z Hezbollahu, który jest uznawany za najsilniejszą partię w tym kraju.

Lecąc do Nowego Jorku, premier Netanjahu powiedział, że jeszcze nie odpowiedział na propozycję zawieszenia broni, ale wydał siłom zbrojnym rozkaz, by walczyły do czasu podjęcia przez niego decyzji. Wielu członków jego rządu publicznie twierdziło, że powinien ją odrzucić.

Teraz zrobił to minister spraw zagranicznych Jisrael Kac. „Nie będzie zawieszenia broni na północy. Będziemy nadal walczyć z całej siły z organizacją terrorystyczną Hezbolllah, aż do zwycięstwa i bezpiecznego powrotu mieszkańców północy do ich domów” - powiedział. Równocześnie, informuje Reuters, głównodowodzący izraelskiej armii nakazał żołnierzom, by przygotowali się do przekroczenia granicy.

Źródło: wPolsce24 na podst. Reuters Zdjęcie: PAP/EPA/STRINGER