Magazyn

Magazyn

Kogo woli Rosja: Kamalę Harris czy Donalda Trumpa? Putin ujawnia

author

Zespół wPolsce24.tv

Telewizja informacyjno-publicystyczna

  • 5 września 2024
  • Czas: sek

Kremlowski dyktator był gościem Wschodniego Forum Ekonomicznego w Władywostoku. W jego trakcie wyznał, że w wyborach prezydenckich w USA popiera Kamalę Harris.

W lutym Władimir Putin został zapytany podczas jednego z wywiadów o to, który z kandydatów na stanowisko prezydenta USA jest lepszy z rosyjskiej perspektywy. Powiedział, bez chwili zastanowienia, że woli Bidena. Wyjaśnił, że Biden, który zaczynał swoją karierę polityczną w latach 70. XX wieku, jest politykiem starej szkoły. Jest więc bardziej przewidywalny od jego rywala Donalda Trumpa, który przed wyborami w 2016 roku praktycznie nie miał związków z polityką. Dodał jednak, że Rosjanie są gotowi współpracować z oboma.

Dodał też, że kiedy spotkał się z Bidenem w Szwajcarii trzy lata wcześniej, ludzie już mówili, że jest za stary na to stanowisko, ale on sam niczego takiego nie zauważył.

Zaraźliwy śmiech Kamali Harris

W międzyczasie Joe Biden wycofał się z udziału w wyborach, a Demokraci powierzyli nominację wiceprezydent, Kamali Harris.

Putin zapytany o to, co teraz sądzi o wyborach, powiedział, że wybór należy do obywateli USA. Dodał jednak, że Biden poprosił swoich zwolenników, by ją poparli. „Zrobimy to samo, będziemy ją popierać” - stwierdził.

Putin wyjaśnił, że do Harris przekonuje go jej śmiech. „Śmieje się tak ekspresyjnie i tak zaraźliwie, że to oznacza, że wszystko jest z nią w porządku” - stwierdził. Dodał, że dzięki temu liczy na to, że, może nie będzie nakładać kolejnych sankcji na Rosję. Przypomniał też, że Trump nałożył na nich więcej sankcji, niż jakikolwiek wcześniejszy prezydent USA.

Demokraci od początku twierdzą, że Rosjanie wspierają Trumpa, chociaż jak na razie nie udało im się przedstawić na to jakichkolwiek konkretnych dowodów. Zamówili nawet w prywatnej agencji wywiadowczej dossier o jego związkach z Kremlem, ale okazało się, że zawierał półprawdy, manipulacje i kłamstwa. Teraz twierdzą, że Putin chce zwycięstwa Trumpa, bo ten wstrzyma pomoc dla Ukrainy.

Polityczna gra Trumpa

Były prezydent USA faktycznie krytykował skalę tej pomocy i to, w jaki sposób dostawy broni są kontrolowane przez amerykańskich urzędników.

Wielu komentatorów uważa jednak, że te komentarze były po prostu elementem politycznej gry. Wskazują, że amerykańska skrajna prawica jest antyukraińska, a Trump nie może sobie pozwolić na utratę ich głosów.

Zwracają też uwagę na to, że w jego wewnętrznym kręgu jest wielu polityków, którzy są zwolennikami twardej polityki wobec Rosji, jak chociażby wpływowy senator Lindsey Graham czy były sekretarz stanu Mike Pompeo.

Sam spiker Izby Reprezentantów przyznawał, że bez pomocy Trumpa nie udałoby mu się przepchnąć przez Izbę ustawy, która zapewniła finansowanie kolejnych dostaw broni dla Kijowa. Wcześniej skrajna prawica groziła, że jeśli to zrobi, to usuną go ze stanowiska tak jak jego poprzednika, ale Trump pomógł ich spacyfikować.

Co zrobi Trump?

Jeśli chodzi o to, co Trump zrobi w sprawie Ukrainy, to na dobrą sprawę nikt tego nie wie. On sam jedynie deklaruje, że zakończy szybko tę wojnę przy pomocy negocjacji, ale unika szczegółów. Media donosiły za to o dwóch planach, których autorami są jego ludzie.

Pierwszy z nich stworzyli emerytowany generał Keith Kellog i Fred Fleitz, którzy służyli w Narodowej Radzie Bezpieczeństwa podczas jego kadencji. Według niego USA wstrzymałyby pomoc dla Ukrainy, jeśli ta nie zgodzi się na negocjacje pokojowe z Rosją, ale zwiększyliby ją, jeśli nie zgodzi się na to Rosja.

Drugi, bardziej radykalny plan przedstawił Mike Pompeo na łamach „Wall Street Journal”. Jego plan obejmuje zmuszenie Rosji do negocjacji poprzez wypchnięcie Rosji z rynku paliw, obłożenie jej sankcjami, które faktycznie działają, wzmocnienie amerykańskiej zbrojeniówki i zmuszenie państw NATO do inwestowania więcej w obronność – co od dawna jest celem Trumpa – stworzenie nowego programu lend-lease dla Ukrainy, o wartości 500 miliardów dolarów, i zniesienie z ukraińskich wojsk ograniczeń dotyczących użycia amerykańskiej broni, a z Białego Domu tego, jakiej broni nie mogą wysłać Kijowowi.

Pompeo stwierdził, że nie ma żadnych dowodów na to, że Trump chce zmusić Ukrainę do kapitulacji i uznania aneksji okupowanych terytoriów, a także oskarżył administrację Bidena o to, że jej słabość sprawia, że giną ukraińscy cywile,

Nie wiadomo na razie, który plan przyjmie Trump, i czy przyjmie któryś z tych dwóch.

Putin ma rację, że jest on politykiem wysoce nieprzewidywalnym. Najlepszym przykładem jest tutaj chociażby jego podejście do aborcji. Jeszcze podczas pierwszej kampanii wyborczej przedstawiał się jako zwolennik legalnego zabijania dzieci. Po objęciu władzy stanął jednak jasno po stronie jej przeciwników – i swoimi nominacjami do Sądu Najwyższego doprowadził do tego, że ten zniósł precedens po Roe v. Wade, co umożliwiło wielu stanom jej delegalizację.

Pomoc Bidena

Warto jednak odnotować, że także Biden jest gorącym zwolennikiem pomocy dla Ukrainy. Ogromne ilości broni, jakie jej przekazał, znacznie pomogły im w odparciu rosyjskiej napaści. Warto przy tym odnotować, że chciał im pomóc w ten sposób już po aneksji Krymu. Wtedy zostało to jednak zablokowane przez prezydenta Baracka Obamę, który prowadził politykę resetu z Rosją. Miał podjąć tę decyzję po rozmowie z niemiecką kanclerz Angelą Merkel. Embargo na broń dla Ukrainy zniósł dopiero Trump, który sprzedał Kijowowi wyrzutnie Javelin w 2017 roku.

Czerwone linie

Nie da się jednak ukryć, że obecna administracja boi się Putina i jego „czerwonych linii”. Wiele typów uzbrojenia, o które prosili Ukraińcy, wysyłano dopiero po długich miesiącach próśb i nacisków.

Jakiś czas temu Amerykanie długo nie chcieli zgodzić się na to, by Ukraińcy atakowali cele na terytorium Rosji. Rosjanie wykorzystali to, atakując ukraińskie wojska i miasta ze swojego terytorium, bez ryzyka ukraińskiej odpowiedzi. Biały Dom w końcu zgodził się na takie ataki, ale wyłącznie w samoobronie.

Ukraińcy nie ukrywają, że są tym podejściem coraz bardziej sfrustrowani. Ich zdaniem „czerwone linie” Putina to blef – na co dowodem jest to, że nawet bezpośrednia inwazja na Rosję i okupacja jej terytorium, w wykonaniu regularnych wojsk, nie wywołała bardziej zdecydowanej odpowiedzi Kremla.

Konfrontacyjny styl

Styl prowadzenia polityki zagranicznej przez Trumpa jest dużo bardziej konfrontacyjny, chociaż on sam lubi przestawiać się jako ktoś, dla kogo ważna jest dyplomacja i „umowy”.

Przekonał się o tym boleśnie Ghasem Solejmani, były dowódca sił Gods i bardzo ważna postać w irańskim reżymie. Trump nie bawił się wobec niego w subtelności i 3 stycznia 2020 kazał go wyeliminować rakietą na lotnisku w Bagdadzie, do którego przybył, by spotkać się z premierem Iraku.

Jakiś czas temu FBI ujawniła, że Iran w ramach odwetu planował nawet zamach na życie Trumpa.

Źródło: Reuters/w.m.

Zdjęcie: PAP/EPA/VYACHESLAV PROKOFYEV/SPUTNIK/KREMLIN POOL

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych

Najczęściej oglądane

Quantcast