Magazyn

Magazyn

Policja w siedzibie Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. „Inwigilacja. Zastraszanie. Patrioci i tak wyjdą 11 XI na ulice”

author

Zespół wPolsce24.tv

Telewizja informacyjno-publicystyczna

  • 4 września 2024
  • Czas: sek

Policja nie znalazła w siedzibie Stowarzyszenia Marsz Niepodległości tego, czego szukała, bo lista strażników marszu z 2018 roku – twierdzą działacze – nigdy nie istniała. Funkcjonariusze zabrali więc cztery laptopy, komputer stacjonarny, telefon i segregator opisany jako „materiały szkoleniowe”, a który zawierał… angielski dla księgowych. Przy okazji za to przejrzeli setki danych osobowych współpracowników czy sygnatariuszy petycji.

- To co się dzisiaj wydarzyło, to jest przedstawienie polityczne. To próba zastraszenia organizacji społecznej, żeby nie mogła korzystać z konstytucyjnej wolności zgromadzeń, zrzeszania się. Próba uniemożliwienia zorganizowania w tym roku Marszu Niepodległości – powiedziała mecenas Magdalena Majkowska z Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, podczas konferencji zwołanej przez prezesa SMN Bartosza Malewskiego.

 - To, jak postępuje prokuratura i policja, to jak wykorzystuje te podmioty Adam Bodnar czy Donald Tusk czy inni politycy Platformy, to ma znamiona inwigilacji. Zaplanowanego rozpracowywania środowiska, uniemożliwienia funkcjonowania stowarzyszenia, jest to działanie ze wszech miar skandaliczne  - uznał Bartosz Malewski.

- Jako przedstawiciel organizatorów powiem jasno, że ilekolwiek pan Bodnar z Tuskiem by nie wywiercili zamków, to polscy patrioci znajdą się na ulicach 11 listopada. I będą manifestowali naszą niepodległość i nasze przywiązanie do Biało-Czerwonych barw- stwierdził poseł Krzysztof Mulawa, Ruch Narodowy – Konfederacja.

Przeglądano dokument po dokumencie

Cztery godziny trwały czynności policji w siedzibie Stowarzyszenia Marsz Niepodległości przy ul. Stawki 4 w Warszawie.. - Na mocy postanowienia prokuratora dokonano siłowego wejścia do siedziby, przeszukania dokumentacji i sprzętu elektronicznego - relacjonował prezes SMN Bartosz Malewski.

Przeszukanie w biurze MSN, a wcześniej w domu Roberta Bąkiewicza,  jednego z liderów Ruchu Narodowego, mają związek ze sprawą prowadzoną przez Prokuraturę Okręgową Warszawa Praga. Chodzi o czyn, którego miał się dopuścić jeden z członków Straży Marszu Niepodległości 11 listopada 2018 roku w Warszawie. Sprawa opiera się na ujawnionym nagraniu, na którym „jeden z uczestników marszu kieruje wobec innej osoby groźbę karalną użycia przemocy. Ubiór i zachowanie sprawcy wskazują na jego przynależność do Straży Marszu Niepodległości”.

- Przeglądano dokument po dokumencie, segregator po segregatorze. W pierwszym momencie chciano zabezpieczyć materiały daleko dalej idące niż te, które miałyby dotyczyć Marszu Niepodległości w 2018 roku. Materiały, których prokuratura szukała, nie zostały przez policję znalezione. Dlaczego? Dlatego, że materiały, których się prokuratura domaga, po prostu nie istnieją i nigdy nie istniały. O czym funkcjonariusze policji byli przez nas informowani na każdym etapie czynności - zaznaczył szef SMN.

Policja szukała bowiem danych strażników Marszu Niepodległości – Malewski jest prezesem od 2023 roku i jest przekonany, że takich danych nie ma w siedzibie SMN.  - Nie widziałem też takich dokumentów w żadnym innym miejscu. Nie zbieraliśmy takich danych osobowych. Można się zgłosić jako wolontariusz do Straży MN czy innej roli, natomiast nie jest tak, że po marszu te dane są gromadzone przez stowarzyszenie – podkreślił.

Co zatem zabezpieczono? Bartosz Malewski wyliczył na pierwszy rzut oka śmiesznie brzmiącą listę przedmiotów: - Prokuratora najbardziej zainteresował segregator opisany jako „materiały szkoleniowe”. Tylko co w nim się znajdowało? Otóż materiały szkoleniowe z zakresu ochrony danych osobowych, którą każdy podmiot musi wdrożyć, oraz angielski dla księgowych. Segregator został zabezpieczony i przejęty przez policję. Ponadto został zabezpieczony jeden telefon, który nie należy do SMN, o czym też funkcjonariusze policji byli informowani. Oraz jeden komputer stacjonarny, który też nie jest własnością stowarzyszenia. Zabezpieczono też cztery laptopy, rzeczywiście oznakowane jako SMN.

Przy okazji funkcjonariusze przeglądali dokumenty, które – jak mówi prezes – nie dotyczą tego postępowania: - Prokuratura wyszła poza zakres swojego postanowienia, zaznajamiając się z dokumentami, które zawierają szereg danych osobowych różnych ludzi, współpracowników – to są umowy o dzieło, umowy zlecenia, to są podpisy obywateli pod różnymi kampaniami, petycjami, to są dokumenty związane z finansowaniem stowarzyszenia. Z tym wszystkim się zapoznawała, segregator po segregatorze. Trudno to nazwać inaczej niż inwigilacją.

Szef stowarzyszenia podkreśla: -Pytałem funkcjonariuszy policji czy czynności, które dzisiaj podejmowali w takiej skali, czy kiedykolwiek wcześniej podejmowali w swojej karierze dłuższej czy krótszej. Odpowiedź była przecząca. Mamy więc tu działania policji w zupełnie nowym antystandardzie.

Prokurator na telefon

Co ciekawe, prokurator nie uczestniczył osobiście w przeszukaniu, a każda czynność podejmowana przez policjantów była z nim ustalana telefonicznie, co bardzo przedłużało to postępowanie.

 - Mam wrażenie, że prokurator Maciej Młynarczyk tu nie przyszedł ze względu na obecność mediów. Nie przyszedł mimo wezwań funkcjonariuszy w trakcie czynności – mówił Bartosz Malewski.

Szef stowarzyszenia nie poznał szczegółów tego toczącego się postępowania, ponieważ ma w nim status świadka i nie mam dostępu do żadnej dokumentacji. _- Natomiast z tego co wiem, prokuratura prowadzi postępowanie z art. 190 kodeksu karnego, to są groźby karalne.

Podkreśla, że chodzi o postępowanie już wcześniej umorzone przez prokuraturę. Teraz zostało wznowione przez ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Adama Bodnara: - Warto zaznaczyć, że dzisiejszy prokurator generalny Adam Bodnar wcześniej w tym postępowaniu występował jako Rzecznik Praw Obywatelskich, jako strona, i składał zażalenia na postanowienie o umorzeniu. Wcześniej występował jako podmiot składający zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. A więc mamy do czynienia ze zmianą roli procesowej. Takich postępowań jest więcej. Część z nich dotyczy SMN.

I dodaje: - Prokuratura informowała o wznowieniu szeregu powstępowań, które zostały uprzednio umorzone, ogłaszając to jako swój sukces i zapowiedź kolejnych sukcesów w tych postępowaniach. Teraz mamy ze strony Adama Bodnara realizację tych czynności o charakterze politycznym.

- Sześć lat temu na dwustutysięcznej manifestacji ktoś krzyknął jakieś hasło, a teraz Adam Bodnar wraca do umorzonego śledztwa, bo odzyskał moc polityczną. Jako przedstawiciel parlamentu chcę poinformować Adama Bodnara, że za mowę nienawiści należy ścigać organizatorów Campusu Polska, na którym wykrzywiane były hasła – to słyszeli ludzie wszyscy – powszechnie uważane za niedopuszczalne. To krzyczeli ministrowie, wiceministrowie, młodzi ludzie niestety je powielali. Bardzo łatwo uzyskać potwierdzenie miejsca zamieszkania pana Trzaskowskiego czy wiceministrów – to tam należy się udać – dodał poseł Krzysztof Mulawa

Stowarzyszenie złożyło swoje zastrzeżenia do protokołu. Spisywali je godzinę. Na końcu okazało się, że policja zapomniała wydać im postanowienie o przeszukaniu siedziby i zabezpieczeniu materiałów. A powinna była to uczynić na samym początku czynności. Zdaniem prezesa i prawniczki wszystkie podjęte dziś działania są więc nielegalne.

SMN korzysta z uprzejmości Stowarzyszenia Przemysła II, które jest właścicielem lokalu i nie zostało w żaden sposób poinformowane o czynnościach, które dzisiaj podjęła policja na zlecenie prokuratury. Nie poinformowano też żadnego z wielu innych działających w tej siedzibie stowarzyszeń.

CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT:

Bąkiewicz: „Policja weszła do mnie do domu i robią rewizję”. Wiemy, czego szukają funkcjonariusze

wPolsce24/bw

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych

Najczęściej oglądane

Quantcast