Magazyn

Magazyn

Demokracji chcieli użyć aborcji i gender, by zmobilizować wyborców. Ten plan może im zaszkodzić

author

Zespół wPolsce24.tv

Telewizja informacyjno-publicystyczna

  • 4 września 2024
  • Czas: sek

Nowojorscy Demokraci liczyli, że referendum w sprawie aborcji i praw LGBT skłoni ich elektorat, by poszedł na wybory. Teraz martwią się, że ten plan, zamiast pomóc, zaszkodzi ich szansom.

O wyborach w USA Magdalena Ogórek i Rafał Porzeziński rozmawiali w Poranku telewizji wPolsce24 z Aleksandrą Rybińską, publicystką tej stacji. tygodnika „Sieci” i portalu wPolityce.pl (WIDEO).

W listopadzie mieszkańcy stanu Nowy Jork zdecydują w referendum o zmianie stanowej konstytucji. Chodzi o sekcję 11 art. 1. Obecnie stwierdza ona, że żadna osoba nie może być pozbawiona równej ochrony prawnej lub dyskryminowana z powodu rasy, koloru skóry, wyznania lub religii. Poprawka doda do tej listy także etniczność, pochodzenie narodowe, wiek, niepełnosprawność, a także tożsamość płciową, ekspresję płciową, orientację seksualną ciążę oraz aborcję, nazwaną tutaj eufemistycznie „wynikiem ciąży” i „autonomią reprodukcyjną”. Doda do niej także podpunkt, który zabrania wykorzystania tej sekcji do powstrzymywania ustaw, programów, regulacji itp., których celem jest walka z dyskryminacją.

Wprowadzenie tej poprawki rządzący Nowym Jorkiem Demokraci zaproponowali już w zeszłym roku. Oficjalnie twierdzili, że czekają z referendum do 2024, aby wyborcy mieli czas się z nią zapoznać. Nie ukrywali jednak za bardzo, że prawdziwym celem jest zmobilizowanie lewicowego elektoratu do udziału w wyborach. W USA takie referenda odbywają się bowiem równolegle z wyborami do Senatu, Izby, a w tym roku także z prezydenckimi. Liczyli, że ich elektorat, skuszony możliwością poparcia LGBT, gender i zabijania dzieci, odda głosy także na ich kandydatów.

Jak informował New York Times, plan ten powstał, bo w 2022 roku ich kandydatom do Izby Reprezentantów nie poszło zbyt dobrze, co sprawiło, że Republikanie zdobyli w nich większość. Gubernator Kathy Hochul w jednym z wywiadów powiedziała otwartym tekstem, że skupianie się na aborcji to skuteczna taktyka wyborcza w Nowym Jorku, i wskazała, na zwycięstwo Pata Ryana nad republikańskim rywalem Marciem Molinaro, który uważał, że o aborcji powinny decydować poszczególne stany.

Także senator z Nowego Jorku Kirsten Gillibrand powiedziała, że przegrali tamte wybory z powodu niskiej frekwencji. „Referendum w naszym stanie ogólnie napędzi frekwencje, co zdecydowanie pomoże Demokratom” - stwierdziła. Jedynie lider mniejszości w Izbie Hakeem Jeffries twierdził, że to referendum nie ma nic wspólnego z wyborami.

Mogłoby się wydawać, że to solidny plan. W końcu co może być prostszego, niż przyjęcie takiej poprawki w Nowym Jorku, jednym z najbardziej lewicowych stanów w USA? Portal Politico informuje jednak, że nowojorscy Demokraci boją się teraz, że ten plan nie tylko nie wypali, ale wręcz pomoże ich przeciwnikom.

Powodem, informuje Politico, jest to, że prawica postanowiła rzucić Demokratom wyzwanie i przygotowała dobrze skoordynowaną kampanię, której celem jest zatopienie tej poprawki. Oparli ją nie o walkę z zabijaniem dzieci, co w Nowym Jorku nie trafiłoby zbyt wielu wyborcom do serc, a o zapisy dotyczące ochrony dla gender. W USA bardzo żywy jest temat tego, że takie zapisy pozwalają np. rywalizować mężczyznom w konkurencjach sportowych dla kobiet, lub sprawią, że dzieci będą mogły dokonywać zmieniających życie operacji bez wiedzy rodziców. Źródła Politico w partii twierdzą, że wewnętrzne sondaże pokazują, że ta argumentacja mocno rezonuje z wyborcami.

Demokraci przyznają też, że Republikanie z Nowego Jorku, którzy postulują zaostrzenie przepisów aborcyjnych, nie radzą sobie zbyt dobrze w wyborach. Sondaż Siena College z maja pokazał, że aż 59% mieszkańców tego stanu popiera ochronę prawną aborcji i LGBT. Jeden z demokratycznych konsultantów powiedział jednak Politico, że argumenty, że gender jest niebezpieczne dla dzieci albo zniszczy kobiecy sport, według ich sondaży, trafiają do wyborców w tzw. swing districts, czyli okręgów wyborczych, w których obie strony mają szansę na zwycięstwo. Demokratyczni działacze przyznają, że jeśli nie wpadną na pomysł, jak z nią walczyć, to ta taktyka może okazać się bardzo skuteczna w dniu wyborów.

Działacze martwią się też, że władze partii uznały już, że ta poprawka jest już przesądzona, i nie chcą jej promować – zwłaszcza, gdy wiąże się to z wydatkami. Komitet, który miał się tym zająć, obiecał w zeszłym roku, że zbierze na ten cel 20 milionów dolarów, ale zebrał niecałe 3 miliony. Równocześnie prawicowa opozycja jest bardzo zorganizowana. Organizują wiece, konferencje prasowe, a niedługo puszczą w nowojorskich telewizjach reklamy ostrzegające przed tymi zmianami. Wśród grup, które sprzeciwiają się tej poprawce, jest też organizacja Partia Konserwatywna. Lewicowi działacze przyznają, że bardzo ich to martwi. To mała organizacja, ale w przeszłości potrafiła pokazać wyjątkową sprawność. Winią ją za to, że w 2021 roku przepadła poprawka, która rozszerzyłaby metody głosowania w wyborach, co zdaniem prawicy zwiększa ryzyko oszustw. „Potrafią być całkiem efektywni, zwłaszcza, gdy nie ma proporcjonalnej odpowiedzi” - powiedziała Politco demokratyczna konsultantka Loren Amors.

Źródło: Politico, New York Times/w.m.

Źródło fot: PAP/EPA CRISTOBAL HERRERA-ULASHKEVICH

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych

Najczęściej oglądane

Quantcast